Sami w schronisku…
Od dawna planowalismy i wybieralismy sie do zaprzyjaznionego schroniska, do którego mielismy klucze, az w koncu zdarzylo sie, ze oboje mielismy wolne dni, doszlo jakies swieto i weekend, wiec spakowalismy niezbedne rzeczy na wyprawe i pojechalismy. Nie bylo to daleko od naszego domu, wiec po jakiejs godzince jazdy bylismy na miejscu. Samochód zostawilismy u zaprzyjaznionej rodziny, zarzucilismy wypakowane róznymi rzeczami plecaki na garby i po pól godzinnej wedrówce przez zasypana sniegiem drózke, ozdobiona po bokach osniezonymi swierkami, dotarlismy do chatki. Bo to de facto nie bylo schronisko w pelnym tego slowa znaczeniu, lecz wielka chata zbudowana posród drzew, z dala od uczeszczanych szlaków turystycznych, czyli tylko wtajemniczeni wiedzieli, jak sie do niej dostac.
Nie bylo nikogo w niej, a ze mielismy klucze, wiec po chwili znalezlismy sie w srodku. Otwarlem okiennice, zeby wpuscic troche swiatla do srodka i zobaczyc, jak to wyglada po naszej bardzo dlugiej tutaj nieobecnosci. Wszystko bylo w nalezytym porzadku, posprzatane, pozamiatane, obok kominka lezala sterta przygotowanych drewien na rozpalenie. Ochoczo zabralem sie za rozpalanie, gdy tymczasem zona rozpakowywala plecaki i wykladala na stól przywiezione przez nas wiktualy i napitki, bo wiadomo – w takim miejscu to wódeczka wchodzi gladko w gardlo, a ze nie wylewamy za kolnierz, wiec i na stole pojawily sie flaszki. Ja tymczasem rozpalilem juz w kominku i podkladajac kolejne klocki do buzujacego juz niezle ognia, uslyszalem:
– Zostaw to na chwile i chodz tutaj…
Obejrzalem sie za siebie i zobaczylem zonke stojaca za stolem i polewajaca do kieliszków. Podszedlem do stolu. Patrzylem i sycilem wzrok postacia zony. Ubrana w bardzo obcisly sweterek, który uwydatnial jej duze i ksztaltne piersi, mocno opinajace spodnie, pokazujace plaski brzuszek i niesfornie wcinajacy sie material w jej krocze. Pomyslalem sobie, ze „super dupa z niej” i ze „warto byloby ja wyruchac bez litosci”. Ona tymczasem wzniosla swój kieliszek w góre…
– No, kurwa, nareszcie wolne! – powiedziala. – I bedziemy sie pierdolic na potege, zgadzasz sie?
– Oczywiscie, kochanie – odparlem – wyjebie cie jak stara suke, az zapomnisz jak sie nazywasz, a pizda bedzie cie bolala przez pare dni…
– Jak wczesniej stary pryku dobrze wylizesz i zaslinisz, to bedziesz mógl mnie jebac do usranej smierci, a pizda i tak nie bedzie mnie bolala – i zasmiala sie szelmowsko.
– To sie jeszcze okaze – odparowalem. – Chuja mam przeciez nie od parady!
Stuknelismy sie kieliszkami i wypilismy… teraz to ja polalem i wznioslem kieliszek w góre:
– To za dobre pierdolenie sie!
– Trzymam cie za slowo – odparla i jednym haustem wypila kolejna porcje wódki.
Przyjemne cieplo rozchodzilo sie po trzewiach, a i kominek juz zaczal niezle grzac. Zona zaczela przygotowywac jakies drobne przekaski, bo jakze to pic bez zagryzki, ja poszedlem po dodatkowa porcje drewna, zeby po nocy nie wychodzic juz na dwór, a poza tym, to mielismy sie jebac jak króliki, wiec zal byloby przerywac i wylazic po drewno gdyby sie skonczylo.
Tymczasem „pekly” kolejne kieliszki, w chatce zrobilo sie bardzo goraco, wiec zona zdjela sweterek zostajac w samej cieniutkiej bawelnianej bluzeczce, spod której przeswitywaly jej brazowe i stwardniale sutki, jako ze na te okolicznosc nie zalozyla biustonosza, powodujac u mnie stan podniecenia. Mój kutas koniecznie chcial sie wyrwac z okowów spodni i slipek, napierajac mocno na nie, co nie uszlo jej uwadze.
– Widze, ze juz ci sie chce jebac, a twój kutas az slysze, ze rzy do mojej stajni – wyszeptala poprzez stól zona.
Jej zarózowione od ciepla i alkoholu policzki wskazywaly na gotowosc do spólkowania. Piersi w szybszym tempie to podnosily sie, to opadaly w rytm przyspieszonego oddechu.
– Jak chcesz, to mozesz zobaczyc, jaka juz mam cipe mokra – powiedziala. – Juz jestem prawie gotowa na ostre jebanie… jeszcze tylko…
Nie dane jej bylo dokonczyc, bo za drzwiami rozlegly sie glosy i po chwili do izby wtoczyli sie goscie. Opatuleni w kurtki, szaliki i czapki, z wypchanymi plecakami. Byla ich trójka facetów. W pierwszej chwili bylem zly, bo tak dobrze sie zapowiadalo za chwile rypanie, a tu najazd gosci, ale kiedy zaczeli sie rozbierac, poznalem naszych dawnych znajomych, z którymi niejedna flaszke gorzalki juz wypilismy. Przywitalismy sie zatem serdecznie.
– Juz z daleka widzielismy – mówil Adam – ze ktos jest w chatce, ale nie wiedzielismy kto.
– Licytowalismy sie – zawtórowal Daniel – czy to ktos z naszych znajomych, ale nie przypuszczalismy, ze to wy.
– I to sie nazywa lut szczescia – dodal Piotr – nie bedzie balu samców, bo jest i nasza Piekna, no i bedzie mozna sie napic jak za dawnych czasów!
Blyskawicznie rozpakowali plecaki i wystawili na stól swoje zapasy. Trzeba przyznac, ze chlopaki byli dobrze zaopatrzeni na gigantyczne chlansko – kilka litrowych flaszek, a do tego soki i jakies inne napoje, ale jedzenia jak na lekarstwo. Po chwili uslyszalem chrzest otwieranej butelki.
– Dawajcie jakies szklo, bo gardlo wyschlo na wiór przez droge – powiedzial Daniel. – No nie takie male Piotrek, co to my baby… O przepraszam, nie chcialem umniejszyc mozliwosci kobiet – zwrócil sie do mojej zony – ale gardlo trzeba zalewac, a nie plukac takimi naparstkami jak wy! – dokonczyl.
– Pewnie nie znasz jeszcze mozliwosci mojej zony – powiedzialem – jak bedzie chciala, to nas wszystkich przetrzyma.
– I powiedz jeszcze, ze moze zgwalci pijanych facetów – zakpil Adam.
– A zebys wiedzial – odparowalem – jak bedzie chciala oczywiscie.
– A mnie to juz nikt o zdanie sie nie pyta, kutasy zlamane! – wykrzyczala juz lekko podpita zona. – Bede robila to, na co bede miala ochote: jak bede chciala was wszystkich wypierdolic, to wypierdole, az wam kutasy spuchna, a jak nie bede chciala, to zostanie wam wlasna graba i walenie konia!
– Nie denerwuj sie, nie chcielismy nic zlego – uspokajal Adam.
– Taaaaak – zakpila – juz widze, ze gapicie sie na moje cycki i kutasy wam stercza wszystkim.
Nie spodziewalem sie takiej reakcji mojej zony. Wiedzialem, ze juz byla nastawiona na ostre rzniecie przeze mnie, ale zeby az tak odwaznie gadac do tych naszych znajomych… zrzucalem to na karb wypitego przez nia alkoholu… i czekalem, jak sie rozwinie dalsza utarczka slowna miedzy nimi.
– Najchetniej to juz byscie mnie dupczyli – ciagnela dalej swój wywód – ale nie ma nic za darmo… najpierw to wy musicie sie wykazac… a teraz mozecie mi polac, bo „mój” jakos sie zaniedbuje, a pic sie chce…
– Jak pokazesz gole cycki to ci naleje – sapnal Piotrek wychylajac napelniona do polowy szklaneczke.
– Pokaze, jak polejesz i wyciagniesz swoja fujare – odszczeknela.
Piotrek nalal mojej zonie i reszcie. Zalegla cisza i wszyscy oczekiwali na dalszy ciag utarczki slownej, czyli na czyny – gole cycki i kutasa Piotrka.
– Na co czekasz Piotrek – zganil Adam kolege – przez ciebie nie zobaczymy cudownych cycków…
– No i nie wypijemy – dodal Daniel.
Piotr rad nie rad podniósl sie zza stolu i z ociaganiem zaczal rozpinac spodnie.
– Bo nas nowy rok zastanie jak sie tak bedziesz slimaczyl – przyganil kolege Adam.
Jego wybrzuszenie w spodniach znalazlo ujscie w rozpietym rozporku i uwypuklilo sie na zewnatrz. Gmeral w nich chwilke i wyciagnal na wolnosc swojego ptaka. patrzylem z przyjemnoscia na jego pale – byla dluga i gruba, ladnie zdobiona w napeczniale z podniecenia zyly, a spod faldów napletka wylanial sie kawalek ciemnoczerwonego lba, na czubku którego juz wisiala lsniaca kropla sluzu.
„Cycki, cycki, cycki…” zaskandowali pozostali. Patrzylem, jak zona powoli podnosi sie zza stolu, chwyta oburacz bluzeczke i jednym zdecydowanym ruchem zadziera ja ku górze. Spod bluzeczki wyskoczyly moje ukochane balony i chwilke kolysaly sie swobodnie, by zaraz znieruchomiec. Pozostali, tak jak i ja, byli wpatrzeni w ten widok, który rozposcieral sie przed ich oczami. Slyszalem ich mlaskanie, a mój kutas chcial rozerwac mi spodnie. Tymczasem zona opuscila w dól bluzeczke zaslaniajac swoje cycki, nachylila sie nad stolem, siegnela jedna reka po kieliszek a d**ga schwycila kutasa Piotrka, który juz zaczynal go chowac z powrotem.
– Nie ma tak dobrze – powiedziala – juz teraz bedzie musial byc na wolnosci… zdejme calkiem bluzeczke, jesli wszyscy wyciagniecie swoje paly na wierzch, bo jestem ciekawa, jakie macie sprzety…
Chlopakom nie trzeba bylo powtarzac – jak na komende zerwali sie z krzesel i na wyscigi zsuwali spodnie i wystawiali na widok swoje sprzety.
– Calosc, lacznie z jajami, inaczej nie bedzie golych cycków – powiedziala nadal trzymajac w garsci kutasa Piotrka. – A ty na co czekasz – zwrócila sie do mnie – twojego tez chce widziec i porównac, który jakiego ma!
Po chwili uwolnilismy wszyscy swoje kutasy z wiezi spodni. Sterczaly wszystkie skierowane w strone mojej zony. Patrzyla na nie z lubieznoscia.
– O kurwa! Fajne macie wszyscy te swoje paly – powiedziala wolno – ale nie podobaja mi sie, kiedy sa takie scisniete rozporkami. Sciagajcie spodnie – zakomenderowala – niech zobacze tez wasze wory z jajami.
Widzialem, ze moja zona w oczach ma ten blysk, który znalem i wiedzialem, ze skonczy sie to totalnym pierdoleniem, i ze to juz teraz to ona bedzie prowodyrka wszelakich sytuacji i dzialan.
– No na co, kurwa, czekacie – syknela – na specjalne zaproszenia!
Poslusznie wszyscy sciagneli spodnie w dól.
– Calkiem je sciagac, a nie stac mi tu w kalesonach jak stare dziady… a teraz kazdy sciaga skóre z kutasa, zeby caly leb byl na wierzchu… i to migiem – ponownie zakomenderowala.
Puscila trzymanego w rece nabrzmialego kutasa Piotra. Jednym haustem wychylila kieliszek Nie czekajac na pozostalych. Nalala sobie znowu. Powiodla wzrokiem po naszych przyrodzeniach. Kazdy stal dumnie i staral sie naprezyc go jak najbardziej. Popatrzylem na pozostale kutasy. Byly niezle. Kazdy z nich slusznych rozmiarów, dorównujace mojemu, z tym, ze Adama byl najbardziej gruby. Daniel mial chuja lekko zadartego ku górze, a Piotrek najwiekszy worek, który ladnie zdobil stojacego nad nim chuja. Ja tez nie mialem sie czego wstydzic – moje 19 centymetrów miescilo sie w normie pozostalych nagich facetów, ale za to leb mojego chuja byl najwiekszy. Moja zona stala i taksowala wzrokiem kazdego z nich po kolei. Bezwiednie masowala rekoma swoje cycki. Powolnym ruchem schwycila za bluzke i jednym ruchem zdjela ja z siebie. Potem siegnela do spodni, rozpiela guziki i zaczela, jakby byla w transie, sciagac je razem z majtkami w dól. Naszym oczom ukazala sie jej idealnie wygolona pizda (sam przed wyjazdem zajalem sie tym). Odwrócila sie do nas tylem, zeby calkiem zdjac spodnie, wypiela swoja dupe w nasza strone, ukazujac nam w tej chwili rozwarta szpare, spomiedzy której widac bylo jej ociekajace sluzem nabrzmiale wargi. A my, jak na komende, schwycilismy swoje paly i zaczelismy powoli je walic.
– Wez i zamknij okiennice, i zarygluj drzwi – zwrócila sie do mnie – zeby nikt nam tu nie wlazl… i podlóz duzo drew do kominka.
Poczekala az wykonam wszystkie polecenia i powiedziala:
– Teraz siadaj na krzesle!
Kiedy wykonalem polecenie, siadla mi okrakiem na udach, rozlozyla nogi na boki, tak ze jej szpara otwarla swoje podwoje, ukazujac stojacym nadal naprzeciwko swoje rozgrzane i sliskie jestestwo. Palcami rozciagnela pizde na boki tak, ze widzieli chyba jej dziure, bo zaczeli szybciej i mocniej walic swoje konie.
– Chcecie polizac moja mokra cipe? – spytala, i nie czekajac na ich potwierdzenie ciagnela – ten, który szybciej wypije szklanke wódki, ten bedzie mial zaszczyt polizac moja rozgrzana pizde.
Adam rzucil sie nalewac, ale powstrzymal go nie znoszacy sprzeciwu glos mojej zony:
– Mówilam SZKLANKE, a nie taka nedzna literatke!
Adam poslusznie przyniósl szklanki, odpieczetowal kolejna butelke i polal.
– No to na mój znak pijecie – powiedziala – ja bede sedzia i powiem, który zasluzyl… Uwaga… trzy, dwa, jeden… start.
Uniesli szklanki i zaczeli pic. Szklanka, to nie kieliszek, wiec nie da rady tak od razu lyknac wszystkiego. Najszybciej udalo sie to Danielowi, d**gi byl Piotr, a ostatnim Adam. Wskazala palcem na zwyciezce i przywolala go. Nadal siedziala na moich udach z wystawiona na ich widok cipa. Kiedy Daniel zblizyl sie do niej i stanal naprzeciwko, powiedziala:
– Teraz kleknij, i pamietaj, mozesz jako pierwszy posmakowac soków mojej pizdy i wolno ci jezykiem przejechac po niej tylko pare razy. Wy stancie z boku i patrzcie, az nadejdzie byc moze wasza kolej, przegrani. A ty – zwrócila sie do mnie – masuj mi cycki, bo ja rece mam zajete moja szpara, no i zrób cos z tym swoim chujem, bo mnie gniecie w plecy.
Daniel, tak jak kazala kleknal przed jej rozwartym cipskiem, przez chwile wpatrywal sie z lubieznoscia, w zapewne ociekajaca sokami pizde, i szybko nachylil sie, wysunal jezyk jak najbardziej mógl do przodu i… przeciagnal nim wzdluz jej dziury. Wyprezyla sie i gleboko nabrala powietrza. Czulem to, sciskajac jej cyce. Poprawiony wczesniej mój kutas na powrót wsunal sie pod jej plecy. Daniel po raz kolejny przeciagnal jezykiem wzdluz jej pizdy. Westchnela jeszcze glosniej. Trzymala palcami cipe, rozszerzajac ja jak najbardziej, aby jezyk zwyciezcy jak najdokladniej mógl zbierac jej soki z napecznialych z podniecenia warg i lechtaczki.
Adam i Piotr stali poslusznie obok patrzac i nieustannie masujac swoje paly. Kiedy Daniel skonczyl przyszla, skinela palcem na Piotra, który bez ogródek schwycil ja za dupe, przytrzymal i wwiercil sie jezorem w glab jej pizdy. Nabrala ze swistem powietrza. Scisnalem mocniej jej sutki, ujalem je w palce i mocno zacisnalem na nich. Piotr az wsadzil nos w glab jej dziury i mlaskal raz po raz. Gwaltownie odepchnela jego glowe od cipy.
– Mówilam, kurwa, tylko pare razy wolno – skarcila Piotra. – Adam, w nagrode, ze musiales tyle czekac, wolno ci lizac moja cipe do woli, chyba, ze powiem inaczej.
Adam natychmiast przykleknal przed jej pizda i zaczal lizac, wwiercajac sie jezykiem w glab, ssac lechtaczke, mlaskajac przy tym ponad wszelka miare. Moja zona wila mi sie teraz jak piskorz… widac bylo, ze Adam fachowo i sumiennie przykladal sie do swojej powinnosci. Nie widzialem tego, ale sadzac po minach poprzedników minety Adam dawal wielka przyjemnosc jej juz teraz niezaspokojonej pizdzie.
– Dosyc – rzucila krótko. – I zrobic duzo miejsca na stole – rozkazala.
Wszyscy ochoczo rzucili sie wypelnic jej zadanie, a kiedy juz bylo uprzatniete, moja zona polozyla sie na nim, zadarla nogi do góry i rozstawila je na bok, ukazujac swoja zaczerwieniona, lsniaca od wyplywajacych z niej soków pizde.
– Ostatni beda pierwszymi – powiedziala. – Adam, wsadz mi go natychmiast i rznij, ile masz sil… chce czuc dobrego zaganiacza w srodku, ale pamietaj, nie wolno ci sie spuscic do srodka, bo na sperme mam chec pózniej i chce ja miec w ustach…
Adamowi nie trzeba bylo powtarzac. Poszedl blizej, przejechal palcami po jej sliskiej cipie, przytrzymal chuja, namierzyl i jednym ruchem wsadzil jej swojego chuja az po same jaja. Jeknela z rozkoszy. Adam zaczal ja rasowo jebac.
– Mocniej i szybciej mnie, kurwa, jeb, a nie tak jak dziewice – wysapala. – Chce czuc, jak twoje jaja obijaja mi sie o cipe… a wy dwaj, stawac tu obok, dajcie te chuje, niech sie nie marnuja w waszych rekach… A ty – zwrócila sie do mnie – patrz… albo nie, wlaz tez na stól i dawaj swojego chuja, bede go ssala…
Tak wiec Adam trzymajac mocno za biodra walil cipe mojej zony jak mlot pneumatyczny, a glosne plaskanie jego jaj o jej zalana sokami podniecenia pizde i dupe slychac bylo wokolo bardzo donosnie. Daniel i Piotr stojac po jej bokach podparli sie pod boki i oddawali sie miarowemu waleniu ich kutasów rekoma mojej zony. Ja tymczasem wgramolilem sie na stól i podstawilem jej swojego chuja do ssania. Musialem go przytrzymywac, bo co rusz wyskakiwal jej z ust, a rece przeciez miala zajete masturbowaniem pozostalej dwójki.
– Teraz zmiana… nastepny niech mnie pojebie – rozkazala. – A ty – tu zwrócila sie do mnie – zlaz i obliz chuja Adamowi… posmakujesz mojej pizdy chociaz tak.
Oddychala urywanie, wyginala sie w palak, tak jej dogadzal kolejny z uczestników naszego spotkania. Piotr jebal ja szybciej niz Adam, a po krótkiej chwili wyskoczyl z niej i zaczal tryskac sperma na jej brzuch.
– Mówilam, kurwa, kutasie zlamany, ze sperma miala byc do ust, a ty gdzie marnujesz dobro… zasraniec pierdolony… dac mu sie pojebac, a on spierdoli cala robote… A ty – zwrócila sie do Daniela – nie daj dupy i zrób to jak nalezy.
Ja lizalem i ssalem chuja Adamowi… lubie to robic, bo podobaja mi sie meskie kutasy. Robilem to bardzo sumiennie i starannie, az poczulem, ze jego chuj zaczyna niebezpiecznie drgac. Przestalem. Zobaczylem obok siebie Piotra, któremu po takiej reprymendzie kutas z lekka sflaczal, a z koniuszka zwisala duza kropla spermy. Niewiele myslac ujalem go reka i zaczalem oblizywac. Jego sperma miala gorzkawy smak, ale wiedzialem, ze i tak zona kazalaby mi to zrobic, wiec robilem. Ciekaw jednoczesnie bylem, jak smakuja spermy pozostalych, ale nie moglem… musialem czekac na swoja kolejke.
Daniel za to nie próznowal. Walil pizde mojej zony, stekajac przy tym, jakby przerzucal tony wegla. Jego chuj zaglebial sie z szybkoscia tloka w silniku spalinowym. Pomyslalem, ze jak tak bedzie utrzymywal to tempo, to zaraz spusci sie do srodka i zbierze opierdol za niedotrzymanie umowy o nie wpuszczanie spermy do srodka. Ale widac panowal nad swoimi emocjami. Wreszcie wyjal lsniacego od sluzu kutasa, schwycil go i parokrotnie uderzyl nim centralnie w wystajaca spomiedzy warg lechtaczke.
– A teraz moje kutasy, chodzcie do mnie i nakarmcie swoja suke… dalam wam dupy i teraz cos dla mnie… chce waszej spermy… dalej, nie ociagac sie… walic chuje i tryskac mi do geby – powiedziala i podsunela glowe na rant stolu.
Poslusznie podeszlismy wszyscy wokolo jej glowy i zaczelismy walic kazdy swojego konia. Ona tymczasem szarpala i tarmosila swoja lechtaczke, wsadzala trzy palce do srodka cipy i masowala ja wewnatrz. Masowalismy kutasy coraz szybciej, zeby spelnic zyczenie naszej suczki. Pierwszy spuscil sie Adam, strzelil gesta i mocno biala sperma prosto w jej oko, ale nastepny strzal byl juz celny i trafil prosto w otwarte usta… zaraz po nim spuscil sie Daniel – ten byl dokladny i ani jedna kropla nie trafil gdzie indziej, jak tylko w otwarte usta… potem przyszla pora na Piotra – mimo tego, ze juz raz spuscil sie na brzuch mojej zony, wykrzesal z siebie kolejna porcje… zostalem tylko ja, patrzylem jak ja jebia jak jakas stara kurwe, dawalem jej do ssania, i chociaz bylem podniecony, jakos mój wystrzal nie nadchodzil. Tamci ostatnie krople spermy strzepali do jej ust, a ja nie moglem spuscic sie i dac jej jeszcze moja porcje nasienia. Katem oka zobaczyla, ze marne sa widoki na moje szybkie trysniecie… siegnela reka w kierunku moich jader, ujela je i lekko scisnela, pociagnela worek w dól, az mnie gdzies w ledzwiach zaklulo… ale poskutkowalo, jeszcze pare ruchów i mój chuj zadrgal i wypuscil swoja porcje. Idealnie tam gdzie trzeba, cóz lata treningu z wlasna badz co badz zona robia swoje. Strzepnalem ostatnia krople. Zona zamknela usta i na powrót je otwarla. Jezykiem wypchnela zawartosc do wierzchu, ale tak, zeby nic sie nie wylalo. Zrobila pare babelków… wymieszala ja jezykiem… i polknela. Oblizala sie lubieznie, zlizujac ostatnie kropelki, które zostaly jej na wardze. Zamlaskala i stwierdzila:
– No niezly koktajl zescie zrobili dla jebanej przez was przed chwila suki, smakowal mi… ale to nie koniec zabawy – tylko rozochociliscie moja pizde, bo czuje, ze chce jeszcze wiecej jebania! Ale najpierw – stwierdzila – dajcie cos do picia, bo plemniki tez musza, kurwa, sie upic – i zasmiala sie. – No i wasze chuje musza chwilke odpoczac, bo tylko zescie narobili mi smaku na jeszcze lepsze jebanie!
jesli sie podoba, to ciag dalszy moze nastapic