Karolina i Robert. 26
Poszlismy spac, ale dlugo nie zasypialam… dlaczego mnie ?
Czyzby cos podejrzewal, czy tylko chodzi o ten wieczór… ?
Tuz przed wstaniem juz nie spalam i gdy tylko sie obudzil, od razu zaczelam…
– Kochanie, naprawde boisz sie mnie ?
– A… ty o tym…
– Tak, bo pól nocy nie spalam…
– Nie, nie boje sie nikogo i niczego, ale tak patrzac… idziesz dziwna droga, boje sie o konsekwencje, które sa niezalezne od nas.
– Caly czas sie pilnuje i dbam, aby sprawy szly wlasciwym torem…
– Mozesz pilnowac wszystkiego, a los napisze swój scenariusz, tego sie boje…
– Przeciez jest idealnie…
– No wlasnie…
Wstal.
Rano Renia chodzila jakby ja z krzyza zdjeli…
– Cos sie kochana zle czujesz… ?
Robert pil kakao, czytal jakies papiery… nawet nie podniósl wzroku….
– Nie… jest dobrze… chodze…
– Nie boli ?
– Jak cholera…
– Przejdzie, a zreszta ból jest najprzyjemniejszy, prawda mezu ?
– O co chodzi ?
– O ból po treningu…
– Tak, jest przyjemny…
– Od ilu lat zyjesz w bólu ?
– Od wielu… bez niego nie ma postepu….
– Widzisz Reniu, musisz byc szczesliwa…
– Ok, musze…
Nie wiem czy wyczula mój nastrój… bo jestem w bojowym nastroju…
Praktycznie jestem tak naladowana, ze moge wybuchnac z byle powodu….
Ta sprawa z policja, oczekiwanie na aresztowanie, zachowanie mojego wczoraj…
Ok, wczoraj bylo fajnie, ale dzisiaj jest dzisiaj… kazdy powinien zajac sie swoimi sprawami…
Niech juz jedzie… i on, i ona…
– Robert , bede mogla zabrac sie z toba, chociaz do miasta…. ?
Kurwa, zaczyna… jeszcze tu jestem… nie widac mnie ?
– Za 10 minut jade, oczywiscie…
Troche jego glos mnie uspokoil… byl spokojny jak zawsze… nie zareagowal… ok… jest znowu moim Robertem… moim mezem…
Gdy wyjechali zadzwonilam do Tomka, policjanta…
– Jakies postepy… ?
– Jest zainteresowanie, sprawa sie toczy, musza tylko papiery dojsc, moze jutro, najpózniej pojutrze…
– Dlaczego tak dlugo… ?
– Taka machina… jutro wraca na przesluchanie i wtedy zapadnie decyzja… badz dobrej mysli…
– Latwo ci mówic… wychodze z siebie… czekam na wiesci…
– Dam znac…
Czekanie… to mnie dobija… jestem kobieta do dzialania…. pelna energii… ale mysl o seksie, po wczorajszym, jakos nie przynosi ulgi….
Cos wczoraj bylo nie tak…. niby dobrze… ale czuje to…. moze cos zjebalam… a los mi to kiedys wytknie…. ?
Za duzo tych spraw sie nawarstwia….ogarniam, ale nie wszystko moge kontrolowac…
Ukradl mu pieniadze, nastepny powód do nerwów, zaczyna sie bagno…. o te kilka jebanych filmików….
Tak dac sie wrobic…. nigdy nie przypuszczalabym, ze istnieja takie mendy…
Nawet Jurgen tu nie pomoze… za duzo ludzi jest w trybikach losu….
******
Czekamy… mam rodzine i mala Olivke… cholera… Wojtek, dzwonie…
– Masz przyjechac… jak jestes pijany to wez taryfe. ale masz tu byc… zaraz.
Jego to musze wyprostowac… córka ma ojca i niech stanie na wysokosci…
Przyjechal… byl trzezwy…
– Pijesz ?
– Juz nie… ale zdarza sie…
– Co z Olivka ?
– A co, przeszkadza ci ?
– Jestes ojcem, ogarnij sie, wez opiekunke, masz kase…
– Zadna obca baba nie bedzie przy moim dziecku…
– A ja, to co ?
– Ty nie jestes obca, walilem twoja dupe…
– Przestan, to wez sobie inna i tez ja wal…
– Ne moge… tak ja kocham, ze nie moge…
I rozplakal sie jak dziecko…
Szlochal, a ja razem z nim…
– Tak mi jej brakuje… byla idealna… moja… nienawidze sie, ze nie kochalem jej bardziej… nie spojrze na zadna… wybacz…
– Dobrze, uspokój sie, moze za jakis czas…
– Przeciez jestes dla niej jak matka, prawda ?
– Tak , kochamy ja wszyscy… niczego jej nie brakuje.. milosci w szczególe… ale bede miala swoje…
– Jestes w ciazy ?
– Tak…
Znowu zaczal plakac…
– Zrób badania… wszystkie… prosze… wiesz, ze martwie sie o ciebie… bo… ciebie tez kocham… na swój sposób….
– Wiem Wojtku, wiem…
Przytulilam go… ale bez zadnego podtekstu…
– Na razie nie moge jej wziac… zrozumiesz ?
Kiwnelam glowa…
– Do pracy chodzisz ?
– Zaczalem…
– Jak interesy…
– Raz lepiej, raz gorzej, ale te 5 % wychodzi zawsze…. a co, potrzebujesz kase ?
– Nie, nie potrzebuje, ale praca w takich sytuacjach pomaga…
– Gówno pomaga… wódka mi pomaga…
– Przestan, to droga donikad…
– Kazdy ma swoja droge,. moja naznaczyla juz d**ga smierc… i nie mów mi, co mi pomoze…. ide… trzymajcie sie i kochajcie ja…
– Moze kiedys… ?
– Moze…
Cholera, ale kanal… juz mam dola…
Kurwa… niech cos sie stanie…. bo zwariuje…
Popoludniu Robert wrócil i pojechal na rower…
Gdy juz wyjezdzal zawolal…
– Francuzi przyjada w weekend, szykuj sie…
Jest… nareszcie, cos sie dzieje…
Telefon.
– Mariusz, w weekend jestes u nas, Francuzi beda…
– Karolinko, moge nawet dzisiaj byc… wylize ci… nic wiecej… przy Robercie…
Az mnie zatkalo…
– Moja cipa sie zgadza… ide pod prysznic… na 20…
– Juz sie grzeje…
O… nagle emocje… az mi cisnienie podskoczylo… za dlugo go nie bylo…
Ale Robert… przeciez nie wie… a po co jezdzi, zamiast siedziec w domu i mnie piescic…
Lewatywa. prysznic, koreczek… i ubiore sie jak kurwa….
Dzieci juz beda w lózkach… meza oblaskawie dobrym ciagnieciem, a Mariusz bedzie mnie lizac… wszedzie….
Ale mi cieplo w kroczu…
Moje nylony… uwielbiam szelest… wciagne pas i bede bez majtek…
A sukienka… ?
Mam taka rózowa obcisla… póki brzuch nie odstaje… tyle, ze za krótka…
Co tam… idealna… ale ma wyciecia przy piersiach… bez stanika… cale faluja… az prosi sie je wyciagnac…
O tak… bede ubrana, a dostepna i cala piekna…
Zaczelam sie denerwowac, bo Roberta jeszcze nie bylo, a zaczyna juz robic sie ciemnawo…
Domofon…
– Ja ja Mariusz…
Trudno, poczekamy…
Jego spojrzenie wyrazalo wszystko…
– Jak cie nie widze, to sie uspokajam… ale wystarczy… Boze, jaka z ciebie suczka.. chodz… zaczniemy…
– Poczekajmy, jeszcze nie przyjechal z roweru…
– To co… i tak zezwoli…
Chwycil mnie za reke i zaciagnal do lazienki…
– A tu po co… ?
– Patrz w lustro…
Wyciagnal telefon i zaczal nagrywac…
– Poslemy mu filmik, szybciej wróci…
– Przestan… nie lubie filmów…
– Ja ciebie nigdy nie zranie… nigdy… mozesz mnie nawet zabic…
– Ok…
Akcja,….
– Suczko… chcesz dobra pale… ?
Spojrzalam sobie w oczy… w swój usmiech… i swoja zalotnosc…
– Oczywiscie. pragne najlepsza pale… mojego meza…
– A jak go nie ma, to co ?
Wyciagnelam rece do tylu… i zaczelam go rozpinac…
– To kazda moze byc…
– Byle jaka… ?
– Tak, byle weszla we mnie…
Zlapalam go i nakierowalam… wszedl gladko… po poslizgu…
– O tak… obojetnie jaka… jestem zawsze gotowa i chetna, daje z przyjemnoscia…
– A radosc ma ten, który korzysta… dodal…
Jego telefon to teraz dla mnie kamera…
Umiem grac… a dla meza gram z podwójna przyjemnoscia…
– Robert, pospiesz sie, bo ten z tylu robi mi dobrze…
Chwycil mnie za szyje… scisnal…
– Wiem jak dogodzic napalonej suczce…
Scisnal jeszcze mocniej…
Uleglosc… tak…. chce… i jestem twoja….
Zaczelam pracowac tylkiem i jeczec… i wcale nie udawalam…. bylo mi cholernie dobrze…
Puscil szyje i wyciagnal piers, scisnal…
Jezu… jaki widok… sama podniecalam sie soba… coraz szybciej pracowalam…
Pierwszy raz tak ogladalam siebie i swoje reakcje na dobry seks….zreszta moje piersi sa naprawde dobre…
Zatrzymalam sie…
– O kurwa… !!!
– Co jest kochana… ?
– Dostane… a chce poczekac na meza… !!!
Przesunal reke na d**ga piers, tez wyciagnal… tez scisnal…
A moze nie czekam… ?
Wbilam jak najmocniej… i znowu… sama jego pierdolilam… on sie usmiechal… i krecil…
Oparlam sie o lustro… twarz przy mojej twarzy…
I wtedy zjechal reka na cipke… na lechtaczke…
– Nie… prosze… musze czekac…
– Pierdol mnie suko… pierdol siebie…
Wcisnal palec w guziczek… rozszerzylam lekko nogi… oparlam glowe o jego bark i odlecialam… w spazmach…
Zamknelam oczy…. bo wybuchl… wielki i piekny… polecialy moje soki, zaczelo chlupotac… a potem poczulam na udach…
– Zlalam sie…
– Wiem… jestes zajebista kurwa… Robert, zazdroszcze ci zony… swietnie sie pierdoli…powiesz cos mezowi ?
– Wracaj, czekam… czekamy…
Wyciagnal i trzasnal mnie w tylek….
– Wyliz go…
– Tak Panie…
Reszty nie widzialam, ale on krecil nadal…
– Nie wysylaj mu go… niech sie nie denerwuje, potem mu pokazemy…
– Obiecalem ci lizanie… wstan…
Podniósl mnie i posadzil na szafce… rozszerzylam jak najmocniej… a jego jezyk przypomnial mi, ze szybko dostaje d**gi….
Nie brzydzil sie, ze mi polecialo… lubie facetów, którzy sa sprawiedliwi… my lizemy ich, oni nas…
Objelam jego glowe, poczochralam go… nogi zacisnelam na jego szyi… i puscilam wodze fantazji…
Kochanek wzial mnie przed mezem… zrobil mi dobrze…. i nie mam zadnych skrupulów… jestem jeszcze normalna, czy juz nie… ?
Alez jestem nagrzana… cos mnie puscilo… juz nie mysle o klopotach… juz jestem w swoim swiecie rozkoszy… i ten jezyk…
Cieply… jego oddech… dlonie na brzuchu… na ciazowym brzuchu… on nie wie… !!!
– Wiesz, ze wyjebales kobiete w ciazy…. ?
– Co ?
– Jestem w ciazy z Robertem…
– Kurwa mac, wszystko sobie przypominam…
Wbil sie jezykiem, jakby chcial dojsc do macicy… i polizac od srodka dziecko…
To jest niemozliwe uczucie… bede znowu sie pierdolic az do porodu….
Dostalam d**gi… i znowu mi polecialo….
Lizal jak glupi… a mi mi bylo wstyd…
– Naprawde sie zlalas… poczulem to…
– Moze w ciazy tak mam, albo z podniecenia, ale jestem dzis do ostrego wyjebania…
– Mozesz liczyc na mnie…
– I na meza…
– Bedziesz to robic do porodu…. ?
– Zobaczymy, wiesz, ze lubie…
– Przepraszam cie za tamto, wiem, bylem po wódce… teraz jestem starszy…
– I madrzejszy…
Paradowalam w sukience ledwo za dupe, w ponczochach, które bylo widac z 10 cm ponizej jej i oczywiscie te najwyzsze buty…
– Wiesz, ze na miescie to wszyscy faceci by cie od razu zgwalcili… ?
– Mam taka fantazje…
– O wielu facetach ?
– Nie, o gwalcie…
– Jestes nienormalna….
– Wiem, dzieki temu zyje… a moze po to… ?
– A Francuzom tez bedziesz dawac ?
– Pewnie, ile wezma…
– A ta jego siostra to ile ma lat ?
– Nie mam pojecia, ale musi byc starsza, bo oni mieli z 60… a co, chcesz ja wyrypac ?
– Boje sie, ze ona moze chciec mnie…
– Cóz, ja musialam wiele razy dac, abys mógl wydac pierwsza powiesc… i zobacz, teraz samo sie kreci… dasz rade… moze bedzie jeszcze ladna…
Uslyszelismy otwierany garaz…
– Robert wrócil…
Siedzielismy na kanapie, ja noga na nodze, on nalal sobie wina… rozwalil sie obok mnie, jak Pan i wladca… jak samiec obok swoje samicy… przytulilam sie do niego… zobacze co powie Robert ?
– Wiesz, ze mi caly czas stoi ?
– Nie zlales sie… widze… ale poczekamy, prawda ?
Nie odezwal sie…
Wszedl Robert… spojrzal sie na nas… na moje nogi…. a Mariusz akurat mnie objal….
– Ja pierdole… zaczal…
– Pospiesz sie, bo ja ja wypierdole za ciebie….
– Juz biore prysznic… ale niespodzianka…
– Dlugo cie nie bylo…
– Zlapalem gume… juz lece sie umyc…
Moment jego wejscia, te emocje, to uczucie w brzuchu… jak zareaguje… jak sie odezwie… czy bedzie chcial… ?
Siedzialam cicho… ale cale moje cialo wrzalo od uczuc…
Rozszerzylam nogi… wiedzialam co to oznacza…. i sama to rozpoczelam…
Wbrew sobie, czy jemu… na zlosc mezowi, czy dla mojego kurewstwa… ?
Mariusz to zauwazyl….
– Nie czekamy… ?
A ja juz mialam metny wzrok… sukienka i tak sie podwinela… cipka i tak juz pulsowala…
Polozylam rece na udach i jeszcze je rozsunelam…
Tak… jestem kurwa… jestem szmata i bede sie dzis pierdolic z kochankiem nie czekajac na meza…
Nie wiem dlaczego to robie, moze w glebi duszy licze na kare ?
Na to, ze sie zdenerwuje, ze sie zasmuci… nie wiem… juz odejmuje mi rozum…
Mariusz kleczy przede mna… patrzy, dotyka… slini… piesci uda… i tak jak ja… ma wzrok mówiacy tylko jedno… wypierdole cie suko…
Nachylil sie, a ja podsunelam mu…
Jego jezyk jest niemozliwy… taki cieply… i tak przyjemny…
Objelam jego glowe i wcisnelam jak najglebiej….
Biodra zaczely same pracowac…
Jedna noge polozylam mu na ramionach… a jego jezyk krecil sie wszedzie…
Koniec tego….
– Siadaj sie, nie wyrabiam…
Szybko rozpielam mu spodnie, lekko zsunal, a ja juz go wkladalam…
Chwycilam jego glowe, dostal piekny pocalunek… i biodra poszly w ruch….
Jego rece na tylku pomagaly w dostarczaniu doznan…
A czulam go bardzo dobrze…. dotykal wszystkie miejsca, które mial…
Na lewo i prawo, do przodu i tylu…. jejku jaki odlot…
Móglbym mnie przebic i tez byloby dobrze…
Uslyszalam halasy… to Robert…
Wstalam, odwrócilam sie i nakierowalam na cipke od tylu…
Jak przyjdzie to zobaczy mnie w calej pieknosci…
Zona siedzaca na kutasie kochanka z wystawiona cipka na jego spojrzenie…
Wyszedl… jeszcze byl odwrócony… szedl bokiem… ale zaraz to nastapi…
Spojrzal… i zamarl…
Zrobilam mine zlapanej na zdradzie… a bede jeszcze bardziej bezczelna… zaslonilam dlonia cipke…
Jego wzrok byl oszolomiony… nie wiedzial co zrobic… ja.. jego zona wstydze sie pokazac mu cipke zaladowana obcym kutasem…
– Co jest ?
– Wzial mnie sila… uratujesz mnie… ?
Wyciagnelam reke w jego kierunku…
Zrobil krok do przodu… ale kombinowal jak cholera… tego sie nie spodziewal…
– Jak kurwa daje , to jej sprawa… wypierdol te suke tak, jak na to zasluguje… zawolal…
Nie widzialam miny Mariusza, ale moglam sobie ja wyobrazic…
Chwycil za uda i podniósl je do góry… teraz Robert widzial w calosci gola cipe swojej zony i wielkiego kutasa kochanka, który zaczal przyspieszac…
Usiadl sie w fotelu na przeciw i patrzyl…
Patrzyl i walil swojego…
– I jak suczko… to byl glos Mariusza… ?
– Zaraz dostane i sikne… a mój maz sie patrzy… nie wiem co zrobi ?
Usmiechnal sie, ale milczal…
– Ja równiez dostane…
– To razem… jak prawdziwi kochankowie…. niech rogacz patrzy jak dogadzasz jego suce…
Napielam sie, ten walil juz jak wariat… dostane na amen… i to zaraz…. !!!
Idzie… czuje jak cipka zaciska sie na kutasie… jak obejmuje go w uscisku…
Puscil moje uda… wygielam sie do tylu, lekko zlaczylam nogi i poczulam jego skurcze… a zaraz potem mój wybuch…
Obejmowal mnie za brzuch… kurwa… ale mocny…. ciagle strzelal… juz wyplywalo…. napielam sie jeszcze mocniej i polecialo…. po udach… moich i jego…
I to widzial mój ukochany maz… moja ekstaze… bez niego… czy nie posuwam sie za daleko…. ?
NIE… to dopiero poczatek… jestem kurwa pierwsza klasa… sam to powiedzial…
Odsunelam jego rece, zsunelam sie i co… wzielam do buzi… a tylek dokladnie skierowalam w jego strone… niech widzi pizde w spermie kochanka…
Ale smakowal mi jego kutas… rozkosz, lizalam, jeczalam i krecilam tylkiem…. niech cierpi… lubi…
Jak mi wpakowal, to kutas Mariusza polecial do konca gardla….
To bylo szybkie, mocne i nerwowe…
Zaczelam sie krztusic. a ten zaczal dociskac moja glowe ile mial sil… i oczywiscie pierdolil mnie…
Z tylu do konca i z przodu tez do konca…
A Mariusz tez cham, bo równiez polozyl rece na glowie i razem to robili… jakby celowo w jak najwiekszym upokorzeniu mnie…
Jako kurwa kochanka… mam obciagac kutasa calego w jego spermie i brac jak najglebiej… bez moich uczuc, tylko z ich pozadaniem…
A mi to pasuje… nie ma az tak wielkiego, gdy dobrze go uloze, to moga robic co chca…
I robili… po chwili juz byl caly w slinie… bylo dobrze, ale ledwo lapalam oddech….
I jeden, i d**gi byli w ekstazie…
Nagle poczulam strzal Roberta… d**ga porcja spermy laduje w cipie…
Gleboko… d**gi i trzeci strzal….
Tak wciskal glowe, ze juz w ogóle nie mialam powietrza…. ale to sa ostatnie sekundy jego odlotu…. musze wytrzymac…
Puscil….
– Ale sie kurwa zlalem… zawolal…
– A ja…z calego dnia… dodal Mariusz…
– Po wczorajszym tego sie po sobie nie spodziewalem…
Puscili mnie zupelnie…
– A moze to moja zasluga… ?
– O tak, na pewno… jestes… nie bede konczyc… dodal Robert.
– A co po wczoraj… zapytal Mariusz ?
– Tez bylo fajnie, z Renia sie zabawialismy…
I tu mnie wkurwil totalnie… ” tez bylo fajnie…” a moze juz nie dla wszystkich….. ?
Ale milczenie jest zlotem… zapamietajcie to sobie wszyscy…
– A… Renia… fajna dupa… dodal Mariusz….
– A moja to co… dodalam ?
– Ok, przeprazmy… twoja jest najlepsza…
Zrobilo mi sie dziwnie… wiem… sama ja dopuscilam, ale w glebi duszy… jestem cholernie zazdrosna… chyba tak mam i nic na to nie poradze…przeciez jeszcze ja jestem jego zona…
Posiedzielismy, pogadali… ja ogladnelam jakis film… i Mariusz sie zmyl…
A Robert nie komentowal… kazdy polozyl sie w swojej polowie lózka…. ale ja taka nie jestem… kocham go do szalenstwa, za pozwolenie na moje szalenstwa…. i przytulilam sie jak najbardziej kochajaca zona na swiecie…
– Wiesz, ze szaleje za toba i bardzo cie kocham…
– Wiem Karolinko, wiem…
*******
Rano, przy sniadaniu Rober zaczal…
– Francuzi sa na weekend, przylatuja w sobote, odbiore ich sam, ale wiesz, ze piatek bedzie jednym z najwazniejszych naszych dni…
– A co jest ?
– Przeciez mówilem…. mamy rozprawe w sprawie adopcji….
– A kiedy mówiles ?
– Hm… moze chcialem… a bylem wtedy na rowerze…
– No to mi powiedziales…
– Przepraszam…
– Na która ?
– Na 10 rano, ubierz sie odpowiednio…
– Kochany, ogólnie jestem Dama, kurwa tylko dla ciebie…
– Tak, tak…
Gdy pojechal, kolo 12 dostalam telefon, policjant…
– Jest tymczasowo aresztowany, gdy prokurator to zobaczyl, od razu dostal 3 miesiace…
– Super, nareszcie, nie wiesz jaka jestem szczesliwa….
– Rzucal sie niemilosiernie, krzyczal, ze zostal wrobiony… a my spokojnie… wszystko sie wyjasni… wiesz, o co chodzi ?
– Nie…
– Wyjasnienia zawsze dlugo trwaja, a z takimi dowodami, to siedzi na amen…
– Na to czekalam… ile ten gnój mi zzarl nerwów, nawet nie masz pojecia, a czy mój maz moze tego nie wiedziec… ma tyle spraw na glowie…
– Nie ma sprawy, to wasze tematy…
– Moge ci podziekowac… wiesz w szczególny sposób…
– Nie trzeba, bardziej ja chcialbym ci podziekowac, bedzie awans…
– To podziekujmy sobie razem… przyjedziesz ?
– O 14 moge, ale na 30 minut…
– Zdaze cie zadowolic…
– A ja ciebie….
YES, YES… KURWA… doczekalam sie, jestem mistrzynia knucia dobrej afery…
Ze mna zaczynal… glupek, teraz ma na co zasluzyl… szybko sie ne wywinie…
Wyciagnelam rece do góry… przeciagnelam sie jak kotka… zycie nalezy do mnie…. i nikt mi tego nie zabierze…
Prysznic… dogolenie… dam mu w sypialni… ciagle sie nagrywa, kiedys ogladnie…. bo dawno tego nie robil…
Nie szlo mi z tylkiem… trudno, dzis nie dostanie…
Ubiore sie skromnie, jestem przeciez matka… hi…hi…
Jest za 10 minut…. jeszcze tylko do Anki…
– Kochana, mam dobre wiesci, nie musisz nic juz nikomu placic … siedzi, a ja mam dyski, jest zalatwiony na kilka lat… a jak bedzie jeszcze podskakiwac to przyjedzie Jurgen…
– Dzi..e…ki…
– Co tak dyszysz… ?
– Daje…
– Dobrze ci ?
– Jak cholera… znalazlam nowego faceta… wiesz, w stylu tamtych…
– Zula.. ?
– Oj tam, jestem u niego w piwnicy… fajnie ma…i dobrze robi… czesc…
To mnie nie ucieszylo… jeszcze cos zlapie… i co wtedy… ?
Anka… trudno, nasze spotkania koncza sie… nie moge no to sobie pozwolic…
Jest 14, dzwoni…
– Otwieram…
– Pani Jolu, pan policjant przyjechal, tamten gosc siedzi, juz bedzie spokój… dokonczy zeznania…
– Dobrze…
Gdy wszedl od razu wzielam go do tylu…
Od razu w sline…
– Tesknilem… dlugo to trawilem… to bylo niesamowite…
– Ciesze sie…
– Takiej kobiety jeszcze nie spotkalem…
– A pro po, chodzisz na kurwy ?
– Nie.
– Nawet jako policjant, przeciez wam nie odmówia… ?
– Naleze do tych porzadnych, jak mnie rzucila… tylko zostal internet…
– To dobrze, bo jestem w tych sprawach dosc konserwatywna…
Akurat… ale jak zabrzmialo… !!!
– Powaznie ?
– Chcesz wyruchac dzisiaj dobra suczke, czy nie ?
– Sorry… to byl zart…
– To, ze lubie… nie znaczy, ze daje na lewo i prawo…
– A duzo ogólnie dajesz… ?
– A co ciekawi cie ?
– Tak troszke, bo podoba mi sie twoje podejscie do tych spraw… i to swintuszenie…
– Lubie byc ponizana… to mój konik… i tak… duzo daje, a maz pozwala… wiec nikogo nie krzywdze…
– Szkoda, ze masz meza…
– Mam jeszcze 5… nie 6 dzieci… i 7 w drodze…
– Co… tyle dzieci ?
– Nie wszystkie sa moje, ale naleza do rodziny…
– I jestes jeszcze w ciazy ?
– A przeszkadza ci to ?
– Kurwa, wzielo jak cholera… walic kobiete zaplodniona przez innego…
– To jakis fetysz ?
– I to mocny… nosisz jego dziecko, a dajesz innemu… przeciez w tym momencie nalezysz do mnie…
– I co mi zrobisz… jak teraz tobie sie oddaje… ?
– Obciagnij mi zaplodniona suczko… potem wyrucham twoja kurewska cipe…
– To rozumiem… dzis bede nalezec do ciebie… nie zaluj sobie…
Kleknelam, dobrze sie poczulam, jeszcze nie odstaje brzuch, ale jakby lekko go wypielam…
O Boze, jak urosnie to dam wyjebac sie kazdemu… szczególnie w dupe…
Wojtek mi sie przypomnial. jak mu dawalam w ostatnie dni… i jak opowiadal z podnieceniem o swojej zonie w ciazy…
Kurwa… nie mysl o tym…
Ciagnij…
Jak go to podnieca, to polecimy ta mysla…
– Dobrze ci ciagnie brzuchata suka… ?
– Jeszcze nic nie widac, na pewno szmato jestes zaplodniona ?
– Tylu dawalam i tyle spermy przyjelam, ze nie bylo innej mozliwosci…
– Nie wiesz kto cie zaplodnil… ?
– Nie, jest mi to obojetne… byle dawac i przyjmowac nasienie…
Zle zrobilam, bo wcisnal bardzo mocno stojacego kutasa do konca gardla….
A co tam, teraz jestem jego suka… sama ta mysl robi mi mokre majtki…
Klepnelam go… puscil od razu…
– Za mocno… ?
– A czy musisz liczyc sie z moimi odczuciami… ty jestes teraz moim Panem… rób co chcesz… badz stanowczy, jak z tymi smarkaczami… strzelilbys do nich ?
– Oczywiscie, ze nie, ale po gebie to by oberwali, do leszczy nie naleze, duzo cwicze na silowni…
– To uzywaj ile chcesz…
Szarpnal wlosy…
– Nie ociagaj sie suko… liz jaja…
– Moge wiecej… jestes umyty ?
– Wyszorowany…
– To sie odwróc…
– Po co ?
– Suka cie zaskoczy…
Gdy zaczelam go calowac, powoli, z uczuciem… ani jednym slowem sie nie odezwal… ale gdy jezyk zaczal sie zblizac…
– Ty na powaznie… co robisz ?
– Zamknij sie i wypnij…
Czysty facet… jezyk polecial do srodka, potem dookola… i wrócil… reka namacalam kutasa i zaczelam walic…
– Ja pierdole… o … o… tego nie idzie wytrzymac… przestan…
Wyrwal sie….
Chwycil za szyje, scisnal i podniósl jak piórko do góry…
– Co ty mi robisz ?
– Pieszcze… wyszeptalam….
Puscil szyje, szarpnal bluzke i wsadzil mi w zeby, piersi oczywiscie na wierzchu… potem majtki w dól, zsunely sie w pól uda i wsadzil palec do cipy…
Rozszerzylam nogi… wypielam pizde… brzuszek… i juz mialam zamknac oczy…. gdy… zobaczylam Roberta…
Cholera… stal w drzwiach, trzymal jakas teczke… jego oczy byly wielkie… zdziwione… usta otwarte…
Nie mialam pojecia co zrobic, Tomek stal do niego tylem, nic nie slyszal, zreszta byl w swojej ekstazie, jego spodnie byly opuszczone do polowy, ja trzymalam i walilam jego kutasa, a on dodatkowo wpil sie w moje usta… z pocalunkiem… ponadto cipa na wierzchu… cycki dyndaja…
Niech patrzy… potem mu wytlumacze…
Zamknelam oczy…
Te piec sekund. albo kilka wiecej… otworzylam… i nikogo nie bylo…
To prawda, czy mam zwidy… ???
Cholera… nie jestem pewna… ale o tej godzinie… nigdy go nie bylo…
Czyzbym tracila kontakt… albo… tak bardzo chcialaby, aby zobaczyl mnie w tak cudownej sytuacji…
Jego palce byly dobre… i tak plynelam… ale pod jego dotykiem szla juz powódz…
Cieklo po udach… moja cipa puszczala coraz szybciej i coraz wiecej…
Zawsze to lubilam, ale teraz zaczynalam byc dumna…
Prawdziwa suczka. kobieta i kurwa… swiadoma ciala i cialo swiadome swojej przyjemnosci…
Zaczal dochodzic mój orgazm, on nie przestawal, a ja chcialam….
Oparlam sie mocniej na jego barkach… i poszedl….
Jego palce tonely… tak mi lecialo… nie musialam nawet popuszczac…
Co on sobie pomysli… ?
A mam to gdzies…
– Jestes podniecona, co ?
– A kurwa nie czujesz… zlalam sie w orgazmie…
– To jedziemy dalej…
– Prosze, nie recze za siebie…
– Pokaz na co cie stac…
– Nie masz pojecia co moge…
d**gi oczywiscie to formalnosc… nie wiem, co jest bardziej mokre, jego dlon, czy moje uda…
– Taki wstep moze byc suczko ?
– A zerzniesz mnie Panie…
– Oczywiscie…
Puscil mnie, odwrócilam sie, wypielam…
– Wydupcz te kurewska pizde… zalej ja sperma… jestem juz w ciazy… ale teraz jestem twoja dziwka i dam ci z przyjemnoscia…
Wszedl z impetem… za mokro… za luzno… ale on na to nie zwazal… jebal jak mlot…
Chcial rozpiac bluzke, ale sama wyszarpalam piersi na zewnatrz
Jakie emocje… jego dlonie na biodrach parzyly mi skóre… chcialam mocniej, glebiej i ostrzej…
Plask, plask… jaja o tylek…
Dwie piersi w jego dloniach, sciska za mocno, ale lubie…
Puscil, a ja patrzylam i czulam jak lataja…
Za jakis czas urosna, beda balony… beda wielkie jak u maciory… i dupa mu urosnie… ale bede dawac… !!!
Wbijalam sie tak mocno jaki on mnie walil…
Moze mam za mokro… jestem juz rozluzniona jak diabli… moze nie moze sie zlac ?
– Suko do buzi bierzesz…
W pierwszej chwili chcialam odpowiedziec, ze tak… ale zrozumialam, ze on wydal wlasnie polecenie…
Gdy wyszarpal… juz kleczalam… juz jezyk byl wystawiony… juz czekalam na swój nektar…
Strzelal na oslep… po oczach, wlosach… wszedzie, tyle, ze nie do buzi…
Zaczelam oblizywac… a ten zaczal jeczec…
– Jezu… nie… nie…. nie moge…
Puscilam i jezyk polecial na jajeczka…
Wcisnal glowe…
– O ja pierdole… jestem zalatwiony… co ty robisz ze mna… ?
– To co lubie… pieszcze…
– Powtórze, szkoda, ze masz meza…
– A co on ci przeszkadza… robisz i tak co chcesz…
– Ale chcialbym miec ciebie na wlasnosc…
– I tu jest problem, ogólnie jestem dla wszystkich… ale nie naleze do nikogo… nawet dla wlasnego meza i on jako jedyny to szanuje… dlatego to on jest moim facetem, a nie wy…
– Nie pojmuje, ale kumam… bedziesz dawac jak bedziesz chciala….
– O tak…
– Ok, zawijam sie, jestes moja gwiazda i gdy nie bedziesz chciala dac, to pojade w samotnosc i pod te chwile, i tamta w lesie tez..
– Dam ci dosc czesto, bedziesz mial wiecej wspomnien…
Pocalowal mnie, w usta od swojej spermy… pewnie nie zarejestrowal tego…
– Bedziesz kontrolowac sytuacje ?
– Oczywiscie…
Pojechal, ogarnelam wlosy, troche mnie oko bolalo, bo wleciala sperma… ale do wieczora przejdzie…
Tak, tylko co z moimi zwidami… ?
To byl on, czy maja wyobraznia… mam sie wstydzic, czy bac umyslu… ?
Caly dzien z dziecmi, one sa d**ga najwieksza radoscia mojego zycia… choc, w perspektywie czasu zawsze pozostana pierwszymi…
Wieczorkiem, gdy wrócil Robert, siedzielismy nad puzzlami…
Spojrzalam sie w jego oczy… normalne… cholera, mam zwidy…
Kolacja, kladzenie dzieci, bajki, opowiadania… usypianie malej Olivki… moja Olenka traktuje ja jak swoja zabawke i opiekuje sie jak siostra… nawet przy niej zasypia, potem oczywiscie ja przekladam, ale to takie mile…
Gdy wrócilam do niego juz lezal…
– W sobote mamy gosci ?
– Bedzie impreza, ale spokojnie, to równiez interesy…
– Musze cos ci powiedziec… i boje sie…
– A co ?
– Pomyslisz, ze jestem wariatka…
– A dlaczego ?
– Dzis musialam zaprosic tego policjanta, co go kiedys poznalam i obiecalam wiesz… juz raz dzwonilam do ciebie w zartach…
– No…
– To… powiedzmy… w czasie rewizji osobistej, gdy zaczelam odplywac od jego palcówki zobaczylam ciebie w drzwiach z jakas teczka…
– Powaznie ?
– Mialam taki odlot, ze nawet nie próbowalam kiwnac ci, cos powiedziec, zareagowac… a ty zniknales…
– Powaznie ?
– Zrozumialam to, co juz wiem od dawna. ze robie to… z mocna mysla o Tobie i tam mysl jest tak wielka, ze bylam w stanie wyobrazic, ze patrzysz na mnie wlasnie w akcie seksu…
– Powaznie ?
– Tak, sam seks, gdybys mial sie o nim nie dowiedziec, gdybym ci nie opowiadala, bylby dla mnie bez sensu… przestalby mnie cieszyc, tak mnie uzalezniles od siebie…
– Na prawde ?
– Tak… tak bardzo cie kocham…
*******************************
Robert.
Slyszeliscie, co mam powiedziec kobiecie, która wierzy, ze ma zwidy z milosci… ?
Milcze…, kocham i szaleje… nie powiem jej, bo zacznie sie wstydzic, albo stresowac, ze moge wpasc niezapowiedziany…
Musialem wrócic do domu po papiery… wiem, powinienem zadzwonic… ale cóz… nie pomyslalem…
Opiekunka powiedziala, ze ma spotkanie z policja… troche sie zdziwilem, ale wtedy przypomnial mi sie ten zajebisty telefon…
– Kochanie, zatrzymal mnie mlody policjant do kontroli i chyba bedzie osobista… a jak sie zaglebi za bardzo, to moge mu dac sie zerznac… ?
A potem…
– Powiesz mu to osobiscie ?
Kurwa, tak mna walnelo…
Oczywiscie, ze moze, a potem dostalem jego do telefonu…
Wiedzialem , ze to jakas gra, ze przeciez nie wezmie jej na ulicy… ze chodzi o cos innego, wiec od razu na ostro…
– Ona lubi przekraczac granice, jest niemozliwa do wytrzymania i prosze o wysoki wymiar kary… ma byc ostro, mocno i oczywiscie z kajdankami… dziekuje.
A biedak tylko…- rozumiem…. tak… dobrze… dziekuje… prosze… nie ma za co…
Musialo byc tak dobrze, ze zaprosila go do domu…. troche dziwne, moze chciala poczuc sie bardziej komfortowo…
Szedlem z dusza na ramieniu, wiedzialem, ze moze byc ostro… i nie chcialem jej przeszkadzac…
Ale… i chcialem to zobaczyc…
Uslyszalem jej jeki w pokoju… zajrzalem… opieral ja o sciane
– Co ty mi robisz ?
– Pieszcze… odpowiedziala…
Zdazylem zobaczyc jak szarpnal majtki w dól, jak zsunely sie w pól uda i jak wlozyl palec do jej cipy…
A potem zobaczylem, ze metnymi oczami patrzy sie w moja strone…
Wiedzialem, ze jest w najwiekszym momencie swojego podniecenia… ze zaczyna odplywac w swój swiat… ze nie jestem teraz jej potrzebny…
Gdy zamknela oczy wycofalem sie… wrócilem do pracy… i co… wspanialy dzien i totalnie zjebany…
Chcialem pod ten widok zwalic sobie, ale to bylo ciut za krótkie…
Duzo mamy teraz seksu, nawet nie ogladam starych filmów, bo ta dziewczyna dostarcza nowych doznan na biezaco… i to w takiej ilosci, ze gdybym nie zmniejszyl treningów, to i tak by mnie wykonczyla…
A na dodatek przychodzi ta Renia, baba, która na mnie dziala… az musialem sie hamowac, nawet raz lekko mnie odtracila… zrozumialem…
Wiem, ze tego chcialem, ze to jest moje marzenie i moje zycie… ale nawet najslodsze ciastko, kiedys sie znudzi…
A moze po prostu starzeje sie i nie potrzebuje tyle seksu ?
I co, mam jej to powiedziec, przeciez wiedze, ze rozkreca sie jak czarna dziura… wiecej i wiecej…
Nawet ciaza ja nakreca… niemozliwe…
Mamy teraz w domu 6 dzieci i nic… daje na ile fabryka pozwala….
Zbyt ja kocham, aby to zepsuc…
*****
Gnojka zalatwilem, ona jest szczesliwa. widac, bo sie nie odzywa i dobrze, tylko glupek by nie zrozumial aluzji o babci…
Wygladal na inteligentnego, a taki powinien wiedziec, ze rzucanie sie z motyka na slonce zawsze konczy sie zle.