Dziecko. 26

Dziecko. 26
– Jestes zadowolony Artur ?
– Jasne, prawie mnie przylapal…
– Co ty, skad moze przypuszczac, co ty wlasnie robisz ?
– Masz racje, nie przyjdzie mu to do glowy, bo i skad ?
– Zreszta mozesz robic co chcesz, masz pozycje i miej to w dupie… a jesli taka laska jak ja daje ci, czego pragniesz, to niech inni tylko zazdroszcza…
– Dobra jestes, ciesze sie, ze cie poznalem, zrobimy fajne interesy…
– A pro po, ile mozecie zamówic ?
– Szefostwo nie pozwoli mi zamówic wiecej niz 5 tysiecy, ale na mój nos, za góra trzy miesiace bedzie powtórka i pamietaj, jak wyrobi sie jego marka, to kazda nastepna powiesc pójdzie w wiekszym nakladzie, bedziecie bogaci…

Justyna 6, ten 5, pewnie Adam tez cos w tych okolicach, ale jazda, a my mamy w okolicach 600 ?
Co ja zrobie, skad wziac kase na reszte i kiedy to sie wydrukuje ?
Boze same problemy, dotknelam pieprzonej góry lodowej, abym tylko nie rozbila sie jak Titanic.
I jeszcze poród mnie czeka, Czy ten los mnie lubi, czy czasami nie robi sobie jaj ze mnie.
Ide do szefa wydawnictwa.

– Arturze pozwolisz, musze sie powycierac…
– Ucaluje tylko dlon i zmykaj mloda…
– Tu jest mój telefon i zgramy sie na spokojnie.
– Masz kogos dobrego do umowy ?
– Tak, mam kancelarie prawna.
– Super, do poniedzialku.

Poszlam do lazienki, mijalam Mariusza i usmiechnelam sie… a on nie… juz chcialam sie zatrzymac, ale zaczelo leciec mi po udach… poczeka.
W lazience byly dwie babki… szybko weszlam do kabiny, bo juz kolana byly mokre, szkoda mi sukienki i plam.
– Ale jestem narabana i nagrzana, az cipa mi cieknie…
– Ja tez, ten artysta to ciacho, ze slinka cieknie, schrupalabym go…
– Co ty, za mlody, na takie jak my, to nawet nie spojrzy…
– Ale pomarzyc mozna…

No ladnie, a moze go skusic.. niech sobie pouzywa, jest okazja, ja bym nie przepuscila.
Wytarlam, poprawilam i wyszlam na sale. One zostaly, dobrze, ze nie zwracaly na mnie uwagi…
– Mariusz, jakbys chcial, to w toalecie damskiej czekaja dwie napalone na ciebie mamuski… gotowe w kazdej chwili…
– Nie chce… syknal przez zacisniete usta… i wypil porzadnego drinka…
– A ty co… jest fantastycznie, baw sie na calego…
– Nie chce…
– Twoja sprawa, ja musze zalatwiac dalej… tylko nie upij sie…

– Panie prezesie, jest cudownie, mamy duzo zamówien, trzeba bedzie zrobic dodruk i to duzy…
– Pani Karolino, bardzo chetnie, ale sama Pani wie, ze jestesmy raczej malym wydawnictwem, a ma Pani pieniadze na druk… ?
– Myslalam, ze jakos wspólnymi silami…
– Ja tego tak nie widze… prosze raczej isc do banku…

Cholera, tego sie nie spodziewalam, taki interes, a zaczyna juz na poczatku wymykac sie z rak…
Do banku, a z czym, z pomyslem… ?
A moze wystarcza umowy zamówien… ?
Nie znam sie, Jezu tyle na glowie, a zaraz rodze… jak to ogarnac…?

Nagle patrze, Anka wrócila…
Jakbym zobaczyla aniola, tak padlysmy sobie w objecia, jakby nasze rozstanie trwalo 100 lat.
– Aniu kocham cie…
– Wiem Karolinko, wiem, udalo sie ?
– Ta baba zamówila 6 tysiecy sztuk, wyobrazasz sobie ?
– A ty masz tysiac ?
– Juz nawet nie… nie wiem co zrobic, skad wziac taka kase, ja juz nie zdaze zarobic… a tyle kasy, nie…
– Takich pieniedzy nie zarobisz dupa… daj sobie juz spokój.
– A myslisz, ze w banku mi dadza ?
– Bank, pogielo cie… twoja firma ile istnieje, miesiac, a ile potrzebujesz ?
– 6 i 5 i pewnie 5 to daje 16 tysiecy po 12 zl… daj spokój… kolo 200 tysiecy, zaraz zaczne plakac…
– Czekaj.

Poszla po Wojtka.
– Chodz tutaj, masz moze luzne 200 kola dla Karolinki na rozkrecenie biznesu ?
– Ile ?
– Przestan sie wyglupiac…
– Sorry, ale nie mam…
– To lezymy na calego…
– A wiesz kto ma ?
Obie spojrzalysmy sie mu w oczy…
– Tak.
– Kto ?
– No nie wiem, czy to sie uda… musialbym powolac sie na stare znajomosci…
– To dzwon, na co czekasz ?
– Nie musze, odwróccie sie…

Odwrócilysmy sie i… co ?
– O kim myslisz ?
– Jest tylko jeden czlowiek, którego znam… Robert.
– Nie.
– Tak.
– Ja nie ide do niego… powiedzialam…
– Dlaczego ?
– Bo… nie… nie wiem… to sie zle skonczy…
– Ale wydziwiasz, ty stara kurwa i sie boisz…?
– To sie zle skonczy… wiem to…

Anka wyrwala do przodu i zanim sie zorientowalam byla juz u niego. Po chwili zaczela machac do nas…
– Nie ma wyjscia Karolino, idziemy… powiedzial Wojtek.

– Karolcia. mów… rzucilal Anka.
– Ale ja sie… wstydze…
I wtedy Robert spojrzal mi sie w oczy… jego wzrok powedrowal do mojego serca, potem polecial do duszy, ogrzal ja i wrócil…
– Pani Karolino, los juz dawno zdecydowal za nas, Pani o tym wie… ja o tym wiem… nie ma co… to juz sie dzieje i niech teraz sie spelni…
– O czym Pan mówi, zapytala Anka…?

A my stalismy naprzeciw siebie i patrzelismy sobie w oczy… nasz swiat zatrzymal sie w tej chwili, byl tylko on i jego usmiech… ale tylko w oczach…
– Chodz Anka… szepnal Wojtek…

– Pan sie usmiecha…
– Niemozliwe, od dawna sie nie smieje… ale odkad Pania zobaczylem po raz trzeci, zastanowilo mnie to. Jestem obserwatorem i wiem, ze nic nie dzieje sie przypadkiem. Duzo w zyciu juz przeszedlem i wiem tylko jedno, ze nie nalezy z losem walczyc, mozna go unikac, ale najlepiej go sluchac i poddac z jego woli.
– Tak Pan mysli ?
– Jesli Pani uwaza, ze to byly przypadki, moze tak byc, ale zobaczmy… czy sie Pani nie myli… slucham, o co chodzi ?

Chcialam otworzyc usta… ale patrzylam sie w oczy tego obcego faceta, sluchalam jego glosu i zastanawialam sie, co on takiego w sobie ma, ze czuje sie tak bezpieczna. W ogóle go nie znam, a jakby nasze dusze juz sie spotkaly. I to nie na pieprzeniu, tylko w zyciu…
To bylo tak dziwne uczucie, ze zatracilam sie w nim na chwile…

– Pani Karolino… ?
– Ne wiem, czemu… ale ufam Panu od poczatku… moglabym oddac Panu swoje zycie i nie balabym sie…
– Ciesze sie, ja nie krzywdze ludzi… chociaz… czasami wymierzam im sprawiedliwosc…
– Potrzebuje okolo 200 tysiecy, moze wiecej na druk ksiazek, które sa juz sprzedane, w poniedzialek moja kancelaria bedzie podpisywac dokumenty na trzy wielkie umowy i pewnie wiele mniejszych.
– Zgadzam sie…
– Wszystko jest bezpieczne, dzisiejsze spotkania byly wielkim sukcesem, na pewno nie straci Pan…
– Zgadzam sie…
– Nasz artysta juz ma d**ga powiesc, która zaraz beda tez kupowac…
– Zgadzam sie…
– Mam piekna strone internetowa, przez która tez idzie sprzedaz…
– Karolino… zgadzam sie…
– Tak… ?
– Tak.
– Moge Pana usciskac ?
– Mozemy podac sobie rece, jest Pani przeciez mezatka i pewnie niedlugo urodzi mezowi dziecko…a to zwykly interes.
– Tak, za dwa tygodnie…
– Gratuluje, w poniedzialek niech kancelaria skontaktuje sie ze mna i dogramy sprawe, a jaka to ?
– Jakis Pan Pawel i Jurek…starsi panowie…
– Pani Karolino, to najlepsza kancelaria w miescie, to równiez moja kancelaria… i nadal uwaza to Pani za przypadek ?
– Powaznie ?
– Nadal Pani upiera sie, ze los nic nie mówi ?
– Teraz to juz nie wiem… moze…ma Pan racje…?
– Juz dwa razy Pani pomoglem, pomoge i trzeci, zreszta czlowiek powinien sie zmieniac i isc po nowe wyzwania, a tej dziedziny jeszcze nie poznalem… ciekawi mnie..
– Pozyjemy, zobaczymy…

Przez sekunde nawet nie przyszlo mi do glowy zaproponowac mu seks. Niemozliwe jest to uczucie wokól niego… nie jestem w stanie ani w jednym slowie go okreslic…
– Oni przypilnuja wszystkiego ?
– Na pewno, to dobra kancelaria, rozwiedli mnie… ale… nie mówmy…
Wiedzialam o co chodzi, nie bede dotykac tematu… moze pózniej…
– Musze dopilnowac spraw, pozegnam Pania…
– Oczywiscie…

Poszedl, moje serce wali jak oszalale… ale czuje sie wysmienicie…
Podszedl znowu szef wydawnictwa…
– Mamy problem, do tej pory bedzie ponad 20 tys egzemplarzy zamówien, nasze wydawnictwo nie da rady tego obsluzyc… w rozsadnym terminie, powinna Pani poszukac wiekszego…
– No ladnie, interes zycia, a tu klapa…
– Przykro mi.
Co zrobic, jak teraz szybko kogos znalezc… ?
Akurat przechodzil Robert…
– Ma Pan sekunde… ?
– Oczywiscie.
Nasza drukarnia jest za mala na wszystkie zamówienia, wlasnie odmówili mi druku…wiec, minie troche czasu zanim zaczniemy… jak co, to sie odezwe… nie bedzie problemu… ?
– Zaden problem, znam szefa duzej drukarni z poludnia… jutro to zalatwie, prosze sie nie martwic…
Odszedl.
Ja nie moge, sekunda i rozwiazal problem, ale gosc… prawie zaczelam plakac z rozpaczy, a ten nawet dobrze nie przystanal… a jego pinda go zdradzala… glupia suka.

Powili impreza sie konczyla, wszystkie pytania kierowalam na strone internetowa i oczywiscie na adres kancelarii, na umowy…
Bedzie z 22 tysiace egzemplarzy. Jestem w takim szoku, ze chodze pijana ze szczescia. Frajer nie poznal sie na mlodym, teraz nie daje rady drukowac… a moze… moze… jest zazdrosny… o nasz sukces… A to menda… niech sie wali, d**gi raz przejdzie mu kasa kolo nosa…
Ze mna chce walczyc, mi robic pod górke… jeszcze nie wie z kim zadarl, moje znajomosci dopiero sie rozkrecaja…

Musze zadzwonic do domu…
– Mareczku, prawie konczymy, wielki sukces, bede w domu do godziny, moze dwóch… a … spisz… to przepraszam…
Spij, spij to moze i przespisz swoje zycie… ja nie mam zamiaru…

– Mariusz, bedziemy sie zbierac…
– Dobrze, odwiezie mnie Pani ?
– Oczywiscie…
Poszlam jeszcze do Roberta…
– Moge prosic o wyliczenie…, ile dokladnie wyszlo ?
– Szefie, rachunek Pani prosi…
– Juz Panie prezesie…
No ladnie, to jest ten szef sali… a to prezes.
– Lacznie 55 osób, po 150 jak Pan mówil… to 8250.
Mialam 5,3 i 3 z ksiazek, a niech to…
– Super, akurat tyle jest na koncie, jutro zrobie przelew, nr konta ?
– Tu jest, na rachunku.
– W porzadku, jeszcze raz dziekuje.

Podeszlam do Mariusza.
– Nasz mistrzu, jedziemy.
Wzielam go pod reke i pojechalismy…
Nie odzywal sie, ja zreszta rozmyslalam, nie mialam sily liczyc ile to wszystko wyjdzie i ile przyjdzie, chcialam odpoczynku, zawioze go i do domu spac.
– Wejdziesz na chwilke…
Wiedzialam o co mu chodzi, zwale mu, albo obciagne… nalezy mu sie..

Weszlismy po cichu, babcia spala… a gdy znalezlismy sie w jego pokoju, on zamknal drzwi… a wiec tak… skromny seks… zmeczona, ale usmiechnelam sie…

A on mnie walnal w twarz. Mocno… przewrócilam sie… kurwa, co jest grane…?
– Co ty robisz ?
– Nie bedziesz sie pierdolic szmato z byle kim…
Wstalam, a on walnal mnie jeszcze raz…
– I zapamietaj to sobie, jestes moja i nie pozwole ciebie tknac… nie takim szmaciarzom…
– Wypraszam sobie…
– Myslisz, ze nie widzialem jak ten staruch cie oblapywal, wkladal ci paluchy do cipy, a ty pozwalalas…
– Robilam interesy, jak tego nie rozumiesz… ?
Chwycil mnie za wlosy, szarpnal na lózko…
– Ja wszystko rozumiem, jestes kurwa i tak cie potraktuje…

Byl pijany, za bardzo… i wsciekly… mlody gówniarz… co prawda, spodobala mi sie jego stanowczosc, jego oddanie, jego szal i brutalnosc… ale nie teraz, nie w tej chwili…
– Zostaw mnie, jade do domu…
– Nie dzis…
Zaczal zrywac ze mnie rajstopy, sukienke prawie podarl…
– Co robisz.. ?
– Jak lubisz sie pierdolic, to cie wypierdole…
Wpadl w jakis szal… nie kontaktowal… przydusil mnie reka na szyi i zaczal wyciagac swojego czlonka.
Nie chce, juz do porodu tak blisko, nie chce… ale nie moglam mówic… nawet powietrza mi brakowalo…
Wszedl bardzo brutalnie, pchnal do konca, a jego pala stala jak drag… zaczal mnie gwalcic lezac na moim brzuchu…
Zaczelam sie bac jak cholera… ale on nie przestawal… zaczelo mnie bolec… za mocno stal i za bardzo walil…

– A teraz tylek… wrzasnal…
Przewrócil mnie na bok, puscil reke…
– Boje sie o dziecko…
– Teraz sie boisz, a w lazience dawalas bez strachu…
– On byl delikatny…
– A ja nie jestem… ?
Wygial mnie i bez smarowania próbowal wejsc w tylek…
– Naslin chociaz… jeknelam…
Naplul i wszedl… o kurwa… ale boli… za mocno stoi… ale boli… zaczelam plakac…i przestalam sie szarpac… Taki piekny dzien, a ten musi to spieprzyc… jebany gnojek…
Niech robi co chce… niech mnie zgwalci… to bedzie ostatni jego raz… ale nie pozwole sobie sie podniecic, nie dzis i nie z nim…

Wyszedl z tylka i wszedl w cipe…
– Nie chce tam, nie z tylka…
– Zamknij sie kurwo, robie co chce…
Zaczelo mnie bolec, plakalam i próbowalam sie nie ruszac, ten rzucal sie na mnie, szarpal za wlosy… jak scisnal piers to zawylam…
– Nie badz chamem…
– Ty lubisz takich, co cie zmuszaja, jestes im ulegla, a ja ci nie pasuje… ?
Nie odezwalam sie, to byla prawda, a jemu nic do tego…
– Ja tez moge, a ty mi ulegniesz…
Walil jak szalony, stanowczo za mocno… a ból sie nasilal…
– Boli mnie…
– Podobno lubisz jak boli…
I jeszcze mocniej walnal, wyszedl z cipy i w tylek… kurwa jak boli… i wiem dlaczego… po prostu nie chce dzis…
Przewrócil mnie na bok, rozszerzyl nogi, rozszerzyl tylek, wyciagal i wkladal, kilka razy z rzedu, potem w cipe i znowu w dupe…
– Bede lal. bierz do pyska…
Wyszarpnal z tylka i próbowal wcisnac mi do buzi… a ja myslalam tylko o bólu, który w dole brzucha nie mijal…
Dostalam znowu w twarz…
– Otwórz gebe…
Nie otworzylam… on lal, dostalam w oko, ucho… reszta spadla na twarz i usta…
– Jebana szmata…
Wytarl kutasa mi o wlosy…
– To dla twojego meza…

Lezalam skulona, trzymalam sie za brzuch i czekalam, az minie ból. Niestety nie mijal…
– Chce do lazienki…
Nie odezwal sie, lezal na placach rozwalony jak król… ledwo doszlam… nic nie zrobilam, ale jak sie podcieralam zobaczylam na papierze krew…
Potem dostalam jakis skurcz i przeszyl mnie ból, jakby ktos iglami mnie nakluwal……
Wiedzialam, ze bral mnie za ostro… co za skurwiel… moje dziecko…
Nie dam rady jechac… wstalam i wyszlam poszukac torebki… zadzwonie do Anki, niech przyjedzie po mnie…
I wtedy to poczulam… polecialo mi po nogach… od razu po calych… spojrzalam sie na dól… mokra plama…
– Daj telefon, dzwon do Anki… szybko !!!

Ledwo sie podniósl… spojrzal sie na mnie… na plame…
– Co sie dzieje… ?
I wtedy dostalam d**gi taki mocny skurcz… zgial mnie w pól…
– Dzwon na pogotowie… !
Obudzil sie, od razu byl trzezwy, rece mu sie trzesly…
– Pogotowie… moja dziewczyna ma mocne bóle i …
– Powiedz, ze wody mi odeszly i mam straszne skurcze… mozliwe, ze rodze…
– Ona chyba rodzi… tak… podaje adres…

Usiadlam sie na podloge tam gdzie mnie zgielo…
– Karolino, jak cie przepraszam… ja nie chcialem… przepraszam…
– Zamknij sie, jak cos sie stanie Olence, to cie zabije…
Zanin przyjechali zobaczylam strach w jego oczach… i nerwowosc…
Byli po 10 minutach…
– Co sie dzieje… ?
– Dostalam mocne skurcze, odeszly wody, ale boli mnie stanowczo za mocno, juz raz rodzilam i wiem, ze tak nie powinno byc…
– Na kiedy jest termin ?
– Na za dwa tygodnie…
– Czasami tak sie zdarza… uderzyla sie Pani o cos… ?
– Nie… ale… spojrzalam sie na mlodego… on zmusil mnie do ostrego seksu…
– Dzwonic na policje..?
Jego oczy prawie wyszly, zrobil sie taki malutki…
– Nie… odpowiedzialam cicho…
– Wszystko jasne, bierzemy na SOR, jedziemy rodzic… wytrzyma Pani ?
– Mysle, ze tak…
– Moge jechac z wami ?
– Ojciec moze…
Nadszedl nowy skurcz i nie mialam mozliwosci zaprzeczenia… a mam to gdzies…

W szpitalu nie bylo duzo ludzi, zajeli sie mna od razu, ale zauwazylam, ze pielegniarki usmiechaja sie dosc dziwnie…
Pewnie, mlody byl naprawde mlody, a ja w ciazy.. starsza co najmniej o 10 lat, jako jego partnerka… tak wszyscy mysleli… bóle sie nasilaly, wiec naprawde nie za bardzo mnie to interesowalo…
Po 20 minutach jechalam na oddzial.
Zbadal mnie jakis lekarz…
– Damy na wstrzymanie, moze wytrzyma Pani do rana, albo sie uspokoi parcie na dluzej…
– A jak nie ?
– To rano poród, naturalnie, albo cesarka… kto Pania prowadzi ?
– Doktor Maliszewski…
– Dam mu znac, ale chyba jutro ma dyzur… niech Pani spróbuje sie przespac…
– Ale z dzieckiem wszystko w porzadku ?
– Prosze Pania, wydaje sie, ze tak, ale zobaczymy, dziwie sie, ze majac juz jedno dziecko nie byla Pani rozwazna i pozwolila sobie na seks przed porodem… i to podobno ostry… dziecko jest przeciez najwazniejsze…

Co mialam mu powiedziec, ze zostalam zgwalcona przez chlopca, przeciez on ledwo skonczyl 18 lat, mam sie tlumaczyc policji, mam tlumaczyc, ze bylam w nocy z pijanym… mam sama sie pograzyc… ?
– A gdzie on jest ?
– Siedzi na korytarzu i sie denerwuje… zaraz mu powiem… to Pani maz ?
– Nie.
– Ok, mam go wyprosic… ?
– A moze Pan nie, on jest dla mnie bardzo wazny… to jest…
– Dobrze, nie bede wchodzic w Pani relacje rodzinne, to Pani sprawa… jesli Pani chce, to moze tu byc z Pania.
– Dziekuje.

Ale los mnie kocha… jak cholera. Jestem w d**giej ciazy, z nie wiem kim… teraz jestem w szpitalu przed porodem z nastepnym kochankiem, mlodszym o wiele lat, meza nie ma przy mnie, naprawde wyglada to, jakbym byla z przyszlym ojcem, moim ogierem, rodzic mu dzieciaka.
I paradoksalnie ta sytuacja zaczela mi sie podobac… tak, bede rodzic kochankowi dziecko, i to on bedzie za mna przy porodzie…. Nie wazne, ze akurat to nie on, ale wykorzystam jego strach i zabawie sie z pielegniarkami w ciuciubabke zaplodnieniowa.

– Pani Karolino, moge…?
– Wejdz.
– Boze, jak ja przepraszam, jak moze mi Pani wybaczyc, co moge zrobic…?
– Zamknij sie gówniarzu, jestes szmaciarzem, mówilam, ze nie chce, ze mam meza i masz sobie nie pozwalac… ale nie, wypic potrafisz, ale sie zachowac juz nie… skonczylbys w wiezieniu, chcesz tego… ?
– To byl pierwszy raz w zyciu, ja nigdy nie bylem pijany… nie wiem, co we mnie wstapilo, jest mi tak strasznie glupio i bardzo przepraszam… najmocniej… zrobie wszystko…
– Juz dobrze, lekarz chcial cie wyrzucic. ale powiedzialam, ze jestes ojcem dziecka i pozwolil…
– Naprawde ?
– Tak, i musimy grac te komedie, inaczej zostane sama, a nie chce, maz spi w domu z synkiem, nie przyjedzie, Anki tez po nocy nie bede wyrywac… a rano wszystko sie wyjasni, czy rodze, czy nie ?
– Dobrze, jesli Pani pozwoli to zaopiekuje sie teraz Pania…
– Mów mi Karolino, bo podpadnie i pamietaj, ogólnie masz przerabane i jestem na ciebie wsciekla.

Boli mnie jak cholera, ale w srodku smieje sie z tej sytuacji, dziecko jest bezpieczne, najwyzej urodze szybciej, nie ma problemu…
Przyszla pielegniarka…
– Zmierze cisnienie i temperature…
– Prosze…
Jej spojrzenie na mlodego, potem na mnie… ja to znam… juz wiedziala od tych na dole, lekarz tez wiedzial, caly oddzial wie… juz ja wam dam…
– Kochanie, przyniesiesz mi cos do picia ?
Jeszcze bardziej sie usmiechnela pod nosem…
– Dostanie cos od dziewczyn, chociaz wode ?
– Tak, oczywiscie.
Spojrzalam sie na niego, usmiechal sie… ale zobaczylam tez przystojnego mlodego faceta, byl nadal w bialej koszuli, wysoki byczek… tak… mój kochanek…

Poszli, on wrócil z jakims sokiem…
– Dostalem od przelozonej, wiesz… jakie mile ?
– Pewnie, maja ubaw na calego…
Przyszla nastepna…
– Zaloze Pani kroplówke na wzmocnienie…
– Milo z Pani strony, jestem tak wykonczona, caly wieczór zabawa i jeszcze ten seks na noc… on ma niespozyte sily…
Prawie jej igla z dloni wyleciala… zawstydzila sie… ja znam wszystkie kolory i wyrazy twarzy u kobiet… nic sie nie ukryje i nikt mnie nie oszuka.
Po wszystkim nachylila sie i szepnela do ucha…
– Ma Pani jeszcze sperme we wlosach…
– Nie zdazylam polykac… on tak strzela… mlody to mlody…

Chciala mi dowalic, ale to ja ja oniesmielilam… ze mna sie nie zadziera…
Potem, co godzine przychodzila inna pielegniarka, jakby wszystkie chcialy zobaczyc kurwe z jej kochankiem… co bedzie mu rodzic…
Mnie bolalo, prawie nie przechodzilo… ale smialam sie… oj te glupie baby…

Juz przed 6 rano przyszedl mój lekarz.
– Pani Karolino, co sie stalo… ?
– A Pan doktor jeszcze nie wie ?
– Cos slyszalem…
Ha, caly oddzial huczy…
– Mielismy z mlodym zbyt ostra jazde w nocy, bral mnie wszedzie, a najwidoczniej Olence sie to nie spodobalo…
– Zrobimy usg i zadecydujemy… eh… Pani Karolino… jest Pani niemozliwa…
– Przeciez Pan mnie zna…
Usmiechnal sie zalotnie…

Przywiezli usg, i doktorek robil badania…
Jezdzil po brzuchu, cos tam widzial… ale co ?
– Bedzie poród, ona chce przyjsc dzisiaj na swiat… za godzine wywolamy skurcze i za dwie bedzie po wszystkim…
Wzial papier i zaczal wycierac mi brzuch po zelu…dotknelam jego reki i zsunelam na krocze…
– To byc moze ostatnia okazja…
Dotknal cipki, usmiechnal sie…
– A on ?
– Niech tylko sie odezwie…
– Jest Pani cudowna i niespotykana… ale zaraz zaczynamy… niech sie Pani odprezy…

O 6 trzydziesci dzwoni mój telefon. Maz.
– Gdzie ty sie podziewasz, na noc nie wrócilas, gdzie jestes… wrzeszczal.. ?
– W szpitalu, rodze za 3 godziny…
– Ja mam inspekcje, wiesz…
– Tak wiem, zadzwon do Pani Joli, niech zostanie z Patryczkiem te trzy dni, w poniedzialek wracam, przyjedziesz ?
– Jak sie obrobie…
Rzucil sluchawka. Chwila zadumy… wzielam gleboki oddech… spojrzalam sie na mlodego, na tego chama, gwalciciela… boksera… i co… tylko on mi pozostal. W najwiekszej chwili potrzeby zycia teoretycznie jestem sama, ale… chociaz mam ubaw, boli jak cholera, a ja sie smieje z idiotyczniej sytuacji.
Zaczyna przychodzic poranna zmiana i te same spojrzenia, pogardy, ale i zazdrosci…
– Bedziesz jak bede rodzic ze mna…
– A wpuszcza mnie ?
– Jako ojca tak, tylko nie padnij…
– Nie wiem… powiedz mi cos…
– Bede wrzeszczec jak cholera, oni beda krzyczec na mnie, bedzie pelno krwi, ale ty masz mnie trzymac za reke i wycierac pot z czola i przytulac, dla ciebie tylko ja sie licze, a swiat zostaw w spokoju, oni wiedza co robic…

Poszlo tak jak mówil. Po kroplówce skurcze sie nasilily, szyjka otwierala sie prawidlowo, gdy miala 8 cm brali mnie na sale.
– Pan jedzie z Pania ?
– Oczywiscie… rzucil mlody,
Mój kochanek, dzis ojciec dziecka bedzie mnie wspierac… trzymal mnie za reke… wszystkie pielegniarki sie podsmiewaly, ale mam to w dupie.
Mój doktorek juz czekal. Nogi poszly na bok i sie zaczelo…
– Pani prze, nie prze… przec teraz mocno…
Mlody patrzyl sie tylko na mnie, byl dobry, takiej opieki wlasnie potrzebowalam, nawet cieszylam sie, ze nie ma tu mojego meza, przy pierwszym tez go nie bylo. I dobrze.
Doktorek dotykal mojej cipki i czekali…
– Znajomy widok, co doktorku ?
Ale sie zawstydzil, polozna usmiala sie…
– Idzie glówka… zaraz bedzie… bez komplikacji…

Minute pózniej patrzylam na moja Aleksandre, brudna, pomarszczona, wrzeszczaca. ale moja. Najpiekniejszy widok dla matki, moja malenstwo… i naszla mnie nostalgia… kogo to jest dziecko… architekta, czy zarzadcy… do kogo podobne…? Nie wiem…juz ich twarzy nie pamietam…
– Czy ojciec chce przeciac pepowine ?
– Oczywiscie.
Z wielka duma przecinal, zachowywal sie naprawde dobrze. Mala dostala 10 punktów. Umyli ja, owineli i dostalam do trzymania.
– Poczekaj, zrobie zdjecie.
Nachylil sie i trzasnal fote, jak prawdziwy ojciec z dzieckiem w szpitalu.
Potem na sale, odpoczynek, karmienie, odpoczynek, chociaz, az tak bardzo mnie nie bolalo…
Zadzwonilam do Anki. Ale na mnie nakrzyczala, ze tak bez niej, jak ja moge…
Przyjechala po chwili.
– Mlody, jedz do domu, ogarnij sie, teraz ja zostane…

– Co sie stalo, ze zamiast w domu wyladowalas w szpitalu ?
Akurat weszla pielegniarka z kroplówka.
– Mlody tak mnie wzial wczoraj wieczorem, bral ostro normalnie i w tylek, mialam takie odloty… ale malej to sie nie podobalo, albo prawie sie spodobalo, bo chciala na swiat…
Tak parsknelysmy smiechem, a tej biedaczce tez rece sie trzesly… niech maja na oddziale ubaw…
– Kawa i czekoladki dla dziewczyn z oddzialu… powiedziala do niej Anka i wreczyla cala siatke…
– Bardzo dziekujemy…

– Nie trzeba bylo…
– Trzeba, trzeba…
– Ty tak powaznie z mlodym ?
– Co ty, ten cham zgwalcil mnie wczoraj, byl pijany i tym sie tlumaczy, ja nie chcialam, bo sie balam i poszly mi wody z takim bólem, ze karetke wzywal.
– Zabije smarkacza, niech go dostane…
– Zostaw, jest wszystko w porzadku, mala zdrowa, a on opiekowal sie mna… nawet pepowine przecial, udaje przed siostrzyczkami, ze to ojciec, mój samiec…
– Co ty ?
– Ja tam lubie ostre zagrywki, one smieja sie ze mnie, a ja z nich… wiesz, jaka mam opieke, przychodza co chwile… ?
– Oj ty Karolcia, jestes niemozliwa… a twój nie przyjdzie ?
– Mówil, ze przyjdzie.
– To bedzie jazda.
– Licze na to, ale i boje sie…

Posiedziala do wieczora, o 18 poszla, i tak bylam juz zmeczona…
A o 19 przyszedl mój Marek. Spalam, ale halas mnie obudzil…
Weszly dwie pielegniarki… z nowa kroplówka…
– Przyszedl podobno Pani maz… dobrze, ze jest Pani sama.
– O tak i niech tak zostanie, ok…?
Chi, chi… zasmialy sie…

– Czesc… zobacz Olenke… jaka ladna…
Przyniósl wielki bukiet czerwonych róz…
– Znajdziemy wazon, zawolaly…
– Dziekuje.
– Cudowna… podobna bardziej do mnie niz do ciebie…
– Patryczek tez byl, jestes szczesliwy ?
– Najszczesliwszy na swiecie, nareszcie pelna rodzina, wybacz, ze tak pózno, jak sie czujesz ?
– Moglo byc lepiej, ale jest dobrze…
Posiedzielismy, on ponosil Olenke, pielegniarki przychodzily, podsmiewaly sie, a ja mialam na to tak wyrabane, ze zasnelam.
Obudzily mnie na karmienie, byla 22, maz juz poszedl…
– Poszedl dawno ?
– Pól godziny temu, nie domysla sie ?
– Jest najszczesliwszy na swiecie, po co to psuc, kocha mnie, ja jego, a dzieci to najwieksze jego marzenie, I ma.

W poniedzialek zbieralam sie do domu, ostatnie badanie, wzorcowe, wypis, przyjechala Anka z Wojtkiem, i mlody.
– No tatus, ty nosisz mala… na caly glos Anka…
A ten skulony, ani slowa…
– Dowalilam mu, bedzie chodzil jak zegarek.
Gdy przechodzilismy kolo dyzurki wszystkie pielegniarki staly i tak sie usmiechaly… ze zal bylo odchodzic…
– Do zobaczenia Pani Karolino…
– Oby nie… ale…
Pomyslalam, ze przy moim pieprzeniu bede teraz musiala uwazac jak cholera… ale to za jakis czas. teraz odpoczynek… i jak najszybciej do domu.

Tydzien minal jakby go nie bylo, wiele odwiedzin ciotek, kuzynek, dosc czesto byla moja siostra, jej dzieciaki interesowala mala Olenka… i wszyscy wychwalali jaka podobna do ojca… nie do mnie, tylko do niego. Nie moglo byc inaczej. Mocno bolal mnie brzuch, ale siostra uswiadomila mnie, ze to macica sie obkurcza i ze bede miala z powrotem plaski brzuch.
W sobote zadzwonil sasiad informatyk.
– Pani Karolino gratuluje córeczki, ale musimy pogadac o interesach…
I wtedy mnie walnelo… o cholera… przeciez nasz interes… zamówienia, ksiazki, umowy… o cholera…
– Co jest ?
– Naklad sie konczy, ida jak woda, podobno w wielu gazetach ukazaly sie pozytywne artykuly wychwalajace jaki to wielki artysta, ksiazki ida na pniu… trzeba domówic…
– Zalatwie to.
Nie, nie ma czasu na lenistwo, ledwo chodze, a tu trzeba zapierdalac…
Dzwonie do kancelarii.
– Pawel Adamczyk, kancelaria slucham…
– Panie Pawle, tu Karolina od tych ksiazek…
– A gratuluje potomstwa, jak sie Pani czuje ?
– Jak … co sie dzieje…co z umowami, co… ?
– Pani Karolinko prosze sie uspokoic, wszystkie umowy sa zawarte, wpadnie Pani je tylko zaparafowac. Pan Robert pilnuje druku, z tego co wiem, wszystkie terminy beda dotrzymane, podobno za dwa tygodnie beda realizowac sprawy finansowe, wszystko idzie na konto firmowe, rozliczy sie Pani tylko z Panem Robertem, zreszta faktury i tak sa u nas, wystarczy zlecic rozrachunek i wszystko zalatwimy, jestesmy profesjonalistami i rozumiemy Pani trudna sytuacje rodzinna, A Pan Robert to nasz najlepszy klient, wiec i zaufanie jest w obie strony.
Szok, mnie nie ma, nie moge nic zrobic, a Robert wszystko zalatwil, od reki… to jest facet. Nie mówi, a robi. Jaki on jest inny od tych wszystkich, których mialam, no moze tylko ten pierwszy byl podobny… ale jego juz nie ma, A Robert jest.
– Przyjade w poniedzialek i dokonczymy.
– Ok, czekamy.

Po porodzie tydzien odpoczynku, kobiety maja po 3 miesiace, ale nie… ja to musze zapieprzac bez slowa sprzeciwu… dalam sie w interesy to musze je ciagnac…
Och, zaczyna mnie nosic, male obciaganko byloby mile, maz oczywiscie omija mnie z daleka, jakbym byla nadal chora…nie wiem, czy jeszcze cos bedzie z naszego seksu, chcialabym mu dawac, moze nawet czegos nauczyc, ale on nie wykazuje najmniejszych checi.
Tylko, ze w domu ciagle jest pani Jola, tu nie da rady… musze wstrzymac. A karmienie malej jest dla mnie ciezkie, bo brodawki tak nabrzmiewaja, ze od razu mam pelno wspomnien i robi mi sie dobrze, tyle, ze nie mam az tak mokro, jakbym miala suchoty, wiec moze trzeba poczekac…?

W poniedzialek zaczynam ruszac. Zrobilam zalegly przelew za impreze, bo juz nie zdazylam wtedy.
– Pani Jolu, musze do kancelarii podpisac papiery, mamy wielki sukces, ale urzednicze sprawy nie moga czekac.
– Oczywiscie, niech tylko oszczedza sie Pani… pochwa musi zagoic sie przez co najmniej 3 tygodnie, a nawet do miesiaca…
– Pani Jolu… wiem… bede sie pilnowac.
Cholera, ona wszystko wie, wie, ze do konca ciazy pieprzylam sie z… no nie z mezem… Kocham ja za dyskrecje.

Jade do chlopaków, za trzy tygodnie bedzie gwiazdka, najpiekniejsze swieta naszej rodziny i najlepszy interes zycia, który zrobilam, moze kupie cos mezowi fajnego… moze zegarek ?
– O nasza gwiazda… Karolinko, wyglada Pani przepieknie…
– Bylismy na ty…
– Prawda, piekne to byly chwile… mile wspominamy… ale ciii… to nasza tajemnica.
– Wiec co mam zrobic ?
– Tu sa umowy do podpisania, lacznie 16 umów…
– 16 ?
– Tak, trzy duze i reszta pomniejszych, i lacznie na… 23500 egzemplarzy.
– O ja…
– Piekne umowy, gratulujemy z calego serca.
– A jakie sa terminy ?
– Do 18 grudnia.
– Przeciez nie damy rady ?
– Nie… ? Karolinko wszystko dacie rade, mamy umowe z drukarnia, ze 16 jest ostateczny odbiór i samochody wywoza calosc. 17 jest u wszystkich kontrahentów, a 18 na pólkach, idealny prezent na swieta. Podobno juz ida kampanie reklamowe, tylko czekamy.
– I to wszystko zalatwil… ?
– Pan Robert… tak, to on zalatwil…i jak zwykle byl niesamowicie twardy i konsekwentny w negocjacjach. Zreszta to stary wyga…
– Nie wyglada na starego…
– Nie o to chodzi, on ma pod czterdziestke, mlody chlop, ale chodzi i o podejscie do interesów.

Pod 40… ? W zyciu bym mu tyle nie dala, to znaczy bym dala, ale nie tyle lat, najwyzej 30… dobrze zachowany…
– A pieniadze ?
– Pan Robert osobiscie zalatwia drukarnie, to podobno jego kolega, ale faktury przychodza do nas…
– I jak tam jest ?
– Do tej pory 156 tys…
– O…
– Razem ma byc 223 250, jeden egzemplarz po 9,5.
– Ja placilam 12…
– Karolinko, Pan Robert placi 9,5, ale teraz sluchajcie… poszly te trzy duze po 25 zl, a reszta po 29. razem 17 grudnia wplynie 394 250, czyli 170 000 na czysto, minus koszty transportu, ale to beda drobne.
– Ile ?
– Dosc ladna sumka… uwazam to za sukces, a jesli potem bedzie dodruk, a na to wyglada… Karolinko, wszystko przypilnujemy.
– Chlopaki, tak sie ciesze, ze musze wam obciagnac, kocham was, no i Roberta.
– Nie trzeba.
– Odmówicie kobiecie ? Dupy nie dam, bo cipka musi sie wyleczyc…

Zamkneli drzwi, sekretarce powiedzieli, ze ich nie ma… ja przesiadlam sie na krzeslo, rozszerzylam nogi, oni staneli przede mna z nogami w moich udach, wyciagneli, a ja zaczelam sie delektowac. Jakie to jest przyjemne… dwa piekne, czyste kutasy do buzi…odprezylam sie i polykalam zachlannie po kolei.
Staly, ale byly przyjemnie miekkie, wchodzily cale, gdy zaczeli mnie glaskac po wlosach, dotknelam ich dloni swoimi i docisnelam je do swojej glowy. Zrozumieli, pozwolili sobie na ostrzejsza jazde… a ja bralam jak najglebiej… z jezykiem na jajkach… sama objelam ich za tylki i jazda…
Zaczeli dosc szybko jeczec…
– Moze troche ostrzej… ? zapytalam…
– Ale jak ?
– Szarpnij mnie za wlosy i wbij mocniej…
Patrzylam im sie w oczy i otwieralam buzie jak najmocniej… pokazujac jezyk…
– Pomyslcie, ze macie zwykla kurwe przed soba…
Jurek zrobil to pierwszy, ostro chwycil za wlosy z tylu i wbil… zassalam i próbowalam nie wypuszczac… moze 10 ruchów… i poczulam jak pecznieje… tak, dzis, w moje swieto, wezme wszystko do gardla… to jest moje… lal… i jeczal jak prosie…
– Teraz ja… zawolal Pawel…
On chwycil dwiema rekoma… ledwo polknelam, a juz byl przy migdalkach… wbijal mocniej, bardziej go wzielo, bardziej sie trzasl… bardziej jeczal… a ja przyjmowalam bez oddechu…do konca… do czystego…
– Ja nie moge…
– Ja tez…
– A ja moge panowie, zawsze i wszedzie…
Oblizalam sie… patrzeli tak zauroczeni… tacy usmiechnieci i prawie wykonczeni…
– Szybcy dzis byliscie…
– To przez zaskoczenie, tak jest najprzyjemniej…
– I nikt nam nie przerwal, zaden kelner…
Wszyscy sie rozesmieli, nawet ja, chociaz d**gi raz mnie to zabolalo, jak ktos mnie w tak chamski sposób obrazil.

Ogarnelam sie w lazience, gdy wychodzilam spojrzenie sekretarki bylo bezcenne, lubie wzrok zazdrosci.
Pojechalam do knajpy… poznali mnie…
– Jest szef ?
– Niestety, szef jest na treningu… Pani zostawi namiary to oddzwoni.
– Dzis zrobilam przelew za ksiazkowa impreze, bo wtedy wyladowalam w szpitalu na porodówce.
– Ok, Pan Robert wyjasnil wszystko…
– Super.
Moze on tak dobrze wyglada, bo trenuje… tez bede musiala wrócic na silownie, tylko jeszcze troche…

Wrócilam do domu, nakarmilam mala i zaczelam liczyc. To my na sprzedazy tysiaca zarobimy w najlepszym wypadku 27 900, minus opakowania i wysylka i to mial byc interes na ustawienie mlodego, dupa zarobilam 12 tys, a wróci 27, jest w tym sens. Ale 170 000 w jeden wieczór, za mocz na Ance, za sperme w cipie i za grzebanie z pelna moja rozkosza… to KURWA jest interes.
– I jak tam ?
– Pani Jolu, jeszcze przed gwiazdka na koncie bedzie ponad 170 tysiecy.
– O… Pani Karolino, jest Pani wielka, wierzylam od poczatku, ze to sie uda…
– Wiem, ale znam kogos kto nie wierzyl…
I ona, i ja wiedzialam, ze chodzi o mojego meza. Te jego biedne 3 tysiace, to skamlanie… moze sie wróci…?
Kurwa, wrócilo sie i to jak… Tak mnie kocha, tak szaleje, a za grosz wiary… ale mi poszlo… nic mu nie powiem, oddam mu te 3 kola i niech sie cieszy.

We wtorek odpalilam konto w laptopie, bylo tam ponad 26 tys. Ladnie… zadzwonilam do mlodego sasiada.
– Przyjdz.
– Pani Jolu, otworzy Pani…
– Rozliczamy sie powoli, ile poszlo… ?
– Troche ponad 800 egzemplarzy, wiele bylo wydane na impreze, na reklame poszlo 400 zl, warto zrobic nowa na powiedzmy 800, ale nie ma juz ksiazek…
– Po 18 – tym beda, mozesz przyjmowac przedplaty, i wszystkie ida po 39,9 ?
– Tak.
– Dobrze, ile chcesz miesiecznie, bo pracy bedzie duzo…
– Ile Pani da ?
– 2 tys wystarczy ?
– Zajebiscie… to zmykaj… czekaj… nachyl sie… posuwasz jeszcze matke ?
– Ona nie chce nikogo nowego poznawac… musze…
– Spadaj zboku.

Do tego konta przyszla kiedys karta, aktywowalam ja, zmienilam PIN i przelalam sobie 14 tys, 3 poszly na meza, nie chce jego kasy. Moje bylo zatem za dupe 9 i 5 na impreze uzbierane. To jest moja krwawica i nikt tego nie ruszy. Moja dupa, moje pieniadze. Zostalo 9 tys, 7 jest Mariusza, bo 2 musi dostac informatyk.
Jade do niego, ale teraz sie boje sama.
– Anka pojedziesz ze mna do Mariusza ?
– Przyjedz do galerii.
– 20 minut.
– Pani Jolu, jade rozliczyc sie z autorem.
– Dobrze.

Oj, galeria to i chlopaki, podjade ich zobaczyc…
Byl jeden z przodu… zatrzymalam sie…
– Co trzeba… o kurwa… Adas, Karolina przyjechala…
– Juz…
W sekunde byli przy wozie…
– Co tam piekna… a gdzie masz brzuch… ?
– Urodzilam tydzien temu i chcialam was zobaczyc…
– Ja pierdole, urodzilas i tak cudownie wygladasz…?
– Nie powinnas odpoczywac i siedziec z dzieckiem… ?
– A co ja maciora jestem, wiecie co mnie kreci…
– Ale co, ze juz ?
– Bez przesady, ale milo was widziec… szykujcie sie na ostre rypanko…
– W ilu ?
– Ja tam nie wypominam…

Obydwoje zlapali sie za krocza…
– Ty dziewczyno nas kiedys wykonczysz…
– Pa.
– Do zobaczenia… slodziutka…

Anka juz stala…
– Co ty z nimi gadasz ?
– Umawiam sie na pieprzenie, niech zbieraja sily i sperme…
– Ty to jestes kurwa, ledwo urodzilas…
– E… marudzisz…

Ruszylysmy.
– Jak cie tknie to wiesz, ze mu przywale…
– Jade sie rozliczyc…
– A jak idzie… ?
– Wrócily sie moje dupy, wszystkie, odlozylam z zysku 14 tysiecy, to jest moje, a do konca roku wpadnie… sluchaj… 170 klocków.
– Ja pierdole… i ty chcesz to wszystko mu oddac ?
– Pogielo cie, nie dosc, ze swoja dupa wyzebralam mu sukces, to jeszcze mnie zgwalcil… musi zaplacic za to…
– I tu cie rozumiem, gdyby nie ty, bylby nikim…
– No wlasnie.

Zajechalysmy. On usmiechniety…
– Tylko sie pilnuj… warknela Anka…
– Ja juz sto razy przepraszalem i zrobie to jeszcze jeden raz…
Kleknal. Prawda, dostalam wiele jego smsów.
– Bardzo Pania Karoline przepraszam.
– Wstawaj, nie wyglupiaj sie… przyjete…
– Czekaj, mnie sie podobalo… zawolala Anka.
– To daj sie wyrypac i niech ciebie przeprasza…
– Nie kus…

– Sluchaj, jeszcze troche ksiazek zostalo, ale juz na koncie jest twoje 7 tysiecy luzne…
– Ja pierdziele, 7 tysiecy ?
– Tak, pozostale zamówienia poszly, musza sie wydrukowac i potem bedzie wiecej…
– To moge babci kupic pralke ?
– Kup pralke i lodówke, i co tylko chcesz. Od nowego roku bedziesz dostawac normalna pensje co miesiac, ile bedziesz chcial ?
– Nie wiem, do tej pory nie widzialem takiej kasy, mi tam malo wystarczy, moze 500 zl ?
– Dostaniesz 2 tysiace, ale nie musisz wydawac, jestes pieprzonym artysta i ci sie nalezy… ale jako twój agent musze pilnowac, aby kasa rosla, i aby nie przewrócilo ci sie w glówce. Kiedys bedziesz chcial sie usamodzielnic i kasa wtedy bedzie potrzebna…

Ja nie moge… ale forsy… bardzo chetnie wyraze swoja wdziecznosc…
– Co ty nie powiesz… zamruczala Anka… ?
– Bardzo chetnie…
– Ja jestem niedysponowana jeszcze… powiedzialam… i ogólnie masz u mnie przerabane…
– A ja moge wszystko… powiedziala Anka.
– Jak Pani Karolina pozwoli…?
– Mamusiu moge schrupac synka… ?
Usmiechnelam sie, podejrzewalam, ze cos jej chodzi po glowie… mala dziwka…
– Mozesz… ja popatrze…

– Pokaz mlodziutki co tam masz w gaciach…
Rozbieral sie powoli, chujek maly, draznil sie ze mna… wiedzial, ze wybacze mu wszystko, bo po prostu lubie to.
– Hm… jakie mlode cialo…
Rozbieral sie i usmiechal, o malo co prawiczek, a tu dwie sukowate laski dostepne prawie na wyciagniecie reki. I jak takiemu gówniarzowi nie ma sie przewrócic w glowie. Kasa leci, gwiazda prozy i laska, która zaraz zrobi, co bedzie chcial…
Gdy stanal nagi ze stojacym do nieba kutasem Anka cmoknela…
Wstala, podeszla i chwycila go…
– Twardy…
– Podoba sie Pani… a moze Aniu ?
– Pani.
– Dobrze, jest caly Pani…
Obeszla go, trzasnela w jedrny tylek, przytulila sie od tylu i zaczela bawic sie przyrodzeniem.
– Taki mlody i taki piekny…

Odeszla i zaczela sie rozbierac… góre zostawila w staniku, a dól caly nagi. Nogi w ponczochach i w szpilkach wygladaja bosko, a wygolona cipka jest jak brzoskwinka, tylko lizac.
I to wlasnie sie stalo, usiadla sie w fotelu, rozlozyla nogi i kiwnela na niego.
Kleknal i delikatnie zaczal calowac nogi od stóp, raz jedne, potem d**gie i wcale sie nie spieszyl do cipki… Delikatnie je muskal w góre, a potem sie cofal… rekoma jezdzil na wszystkie strony, a szelest ponczoch jest elektryzujacy…
– Moze zaczniesz… ?
– Juz… niech nawilzy sie…
Anka chwycila go ostro za wlosy i szarpnela do cipki.
– Ty ja nawilzysz jezykiem…
Nie oponowal, objal jej uda i zaczal pieszczoty.
W chwile Anka zaczela sie wic i jeczec…
– O cholera, dobry jezyk… zawolala… tylko nie przerywaj…
Polozyla mu jedna noge na ramieniu, a d**ga zadarla do góry…lekko przekrecajac sie na bok.
Dala mu dojscie do tyleczka, co on wykorzystal. Obnizyl sie i zaczal lizac jej gwiazdeczke…
– Oz ty … dajesz…

Jej piekny tyleczek wil sie pod jego jezykiem, nauczyl sie na filmach. juz nie jest nieukiem, a ta sie napalala coraz bardziej… nowa sytuacja, nowy jezyk, bezpieczenstwo… a dlaczego nie zaszalec.
W pewnym momencie Anka tak przyspieszyla, ze po chwili jej wycie oznajmilo orgazm… ale wyposzczona… tak szybko ?
Wyrwala jego glowe z ud i spojrzala sie metnym wzrokiem na niego…
– Dobry jestes… jeszcze jeden masz mi zrobic… mam prezent dla ciebie…
On sie wpil, ona zamknela oczy i rozpoczeli taniec erotyki.
Jego glowa szalala we wszystkich dziurkach, ona wciskala ja z calych sil… i zaczela dostawac…
W pewnej chwili spojrzala sie na mnie i puscila oczko…
Co ona kombinuje ?
W momencie gdy dostawala zauwazylam jak kapie… popuscila szmata, prosto mu w usta… a ten gnojek nie przestawal… trafilo na swego…

Gdy ja puszczalo to przestala, nie bylo tego duzo, jakby sondowala co sie stanie.
– Nie wiem czemu, ale mnie to nie przeszkadza, a nawet bierze… powiedzial i spojrzal sie na mnie…
– Zauwazylam, a twoja dzisiejsza Pani to tez lubi… nie ograniczajcie sie dzieci…
– Najpierw niech mnie wyrypie swoja pala…
A on zaczal od dloni, poszly w cipe trzy palce i tak ja rozgrzal, ze kwiczala jak prosiak…
Gdy prawie miala znowu odleciec on wstal i wepchnal kutasa do jej buzi…
Nie spodziewala sie, nie wiem czy taki miala plan, ale przyjela i nie otwierajac oczu ciagnela tak, jak umiala. A Anka to stara obciagara, potrafi wciagnac tak jak ja, do konca…
I dawala pokaz, a mlody pozwalal sobie na coraz wiecej, podniecal sie, wchodzil na wyzyny, a to skutkowalo szarpaniem za wlosy, wpychaniem jak najglebiej, az do krztuszenia.
Gdyby Anka nie byla tak podniecona, to pewnie dostalby w pysk, a tak robil co chce.

A mnie to wlasnie bierze, jak facet wie, co sprawia mu przyjemnosc i robi to, jakby mu sie nalezalo. Wsadzilam sobie dlon w majtki i dotknelam muszelke, moze nie powinnam jeszcze, ale nic mnie nie boli, tylko z zewnatrz… i tylko troszke…
Mlody kleknal przed nia i wsadzil swojego sterczacego draga…
Az ja podnioslo… za twardy, a ten gnój zaczal walic jak oszalaly, wiem ze ja boli, ale sama chciala, zreszta dobre rypanko zawsze jest przyjemne…
– Tylko nie zaplodnij jej… zawolalam…
Po 3 minutach… niestety… wyciagnal i zaczal lac na brzuch… zauwazylam, ze powoli zaczyna zlatywac na jej cipke… ale ku mojemu i jego zdziwieniu, Anka chwycila jego kutasa i wlozyla go z powrotem do cipki…
– Zaraz dostane trzeci orgazm… dawaj…
Ten chwycil ja za piersi, potem przyciagnal do siebie, rozpial stanik i teraz mial dwa piekne cycki przed soba. Sciskal je, brodawki jej staly, moze nawet bolalo… i wtedy sie wygiela.. orgazm naprezyl ja i znowu popuscila… a ten szalal… walil i walil…
– Tak mi stoi, ze nie moge, jeszcze nie bylem tak podniecony… powiedzial.

Anka nie kontaktowala. Mlody wstal, spojrzal na nia, zlapal swojego kutasa, potrzasnal…
– Daje Pani w dupe ?
Ale smarkacz, teraz to przesadza… Anka nie odpowiedziala… a on wzial ja na rece i polozyl na lózku na brzuchu…
– Jak szalejemy to do konca…
– Moze wystarczy… zapytalam… ?
– A ma mi urwac ?
Anka nie reagowala…
– Masz jakis krem ?
Poszedl do lazienki, juz sobie zdazyl wysmarowac, wycisnal na jej tylek i wszedl od razu do konca.

Gdybym nie byla tak podniecona to pewnie przerwalabym to, ale ona nie protestuje, juz daje w dupe, niech zapamieta seks z mlodym na dlugo.
Jeknela gdy wszedl do konca… byla rozluzniona, slabo kontaktowala, rece polozone na bokach… patrzylam ja doslownie pierdoli lalke.
Odlatywal, jeczal, ugniatal jej piersi, trzymal za tylek, rozszerzal póldupki, wyciagal i wkladal od nowa… Podobalo mi sie to, jej tyleczek przyjmowal dosc porzadna pale i byl zadowolony…
Dobre 10 min ja rypal, przekladal, bral z boku, na rozszerzonych nogach, jak wtedy pieknie wyglada tyleczek… i jak on wchodzi… gdybym mogla to juz nastapilaby podmianka na tylki.
Przyspieszyl i zaczal zalewac jej tylek swoim d**gim orgazmem, szybki i dobry jest.
Padl obok niej… z rozlozonymi nogami, nie wytrzymalam i usiadlam sie obok niego, delikatnie go dotykalam, nie reagowal, trzymal sie za glowe, jeszcze nie wrócil. Piescilam go i ogladalam, to jednak jest piekne. Chcialam pociagnac, bardzo chcialam, ale u mnie ma minus i musi to odczuc.

– Dobrze mi, jak cholera… powiedzial…
– A mi jak … wtórowala mu Anka… chcialam…tego… bardzo chcialam…
– Musze isc sie odlac…
– Lej na mnie…
– Anka, nie przesadzasz ? zawolalam…
– Chcesz ?
Spojrzala sie na niego…
– Jasne, ze chce…
– Ale musisz uderzyc mnie w twarz, jak dziwke, jak szmate i odlej sie… chce sie ponizyc, chce to poczuc…
– Naprawde ?
– Kurwa, jestes facetem czy pizda… ?

Uderzyl ja, slabo… bal sie…
– A wiec jestes pizda…
d**gi raz walnal ja mocno…
Az mnie cipa szarpnela, moze wtedy u pierwszego kochanka, gdy bylysmy razem, jak ja walnal w twarz, to on wiedzial, ze Anka lubi… ?
Nadstawil kutasa i po chwili polecial strumien… na piersi…, brzuch i rece…
– Pizda, pizda… wrzasnela.
Dostala jeszcze raz i przysunal go do twarzy…
– Otwórz gebe szmato.
Nie otworzyla.
Walnal jeszcze raz, i jeszcze…
Otworzyla, a on prawie wsadzil jej i lal do srodka… cale szczescie, ze koncówka… ale potem nie wyciagal, a Anka ssala mu, trzymajac dlonie na jego tylku…
On nachylil sie i wepchnal do konca. Ta przyjela, ale on nie wyciagal… jak zaczela wierzgac nogami i walic go po tylku, to wyciagnal…
– Kurwa, to bylo zajebiste, jestes the best, to jest mój dzien, ja pierdole… ale odjazd…
Anka rozplywala sie… to jednak jest kurwa tej samej ligi co ja.

Juz prawie bez slów… ona poleciala do lazienki… on zaczal sie ubierac…
– Jak komus pisniesz slówko, glupim kumplom to nici z interesu i nie dostaniesz zlamanego grosza, zapamietaj.
– Ja nie mam kumpli na tyle, aby rozmawiac z nimi o seksie, zreszta koncze szkole w tym roku i ide na studia. Ani slowa nikomu, przysiegam na swoje zycie.
– I tego sie trzymaj.
Anka wyszla, dala mu buziaka, ja tez i wyszlysmy.

– Dalas koncert… naprawde az tak bardzo tego chcialas… ?
– I tak, i nie… ale pralka to mu sie przyda…
Parsknelysmy smiechem…
– Nie zajdziesz dzis ?
– Nie, jestem przed okresem.
– Bo juz sie balam…
– Karolinko, predzej czy pózniej bede w ciazy, a z kim, to sie zobaczy… a ty wiesz z kim jestes ?
Nie odezwalam sie, ona wie i ja wiem, ze nie wiem.

Bir yanıt yazın

E-posta adresiniz yayınlanmayacak. Gerekli alanlar * ile işaretlenmişlerdir

ankara escort şirinevler escort mecidiyeköy escort şişli escort bakırköy escort görükle escort bayan bursa anal yapan escort bursa escort bursa escort bursa escort bursa escort şişli escort sex izle brazzers rokettube sincan escort rus escort çankaya escort mecidiyeköy escort bursa escort bayan görükle escort bursa escort bursa merkez escort bayan Hacklink Hacklink panel Hacklink bursa escort ankara escort Ankara escort bayan Ankara Escort Ankara Escort Rus Escort Eryaman Escort Etlik Escort Sincan Escort Çankaya Escort Escort erzincan escort erzurum escort eskişehir escort giresun escort gümüşhane escort hakkari escort hatay escort ığdır escort ısparta escort istanbul escort Anadolu Yakası Escort Kartal escort Kurtköy escort Maltepe escort Pendik escort Kartal escort beylikdüzü escort antalya rus escort escort sincan escort dikmen escort escort escort escort travestileri travestileri porno mamasiki.com bucur.net hayvanca.net lazimlik.net cidden.net Escort bayan Escort bayan escortsme.com anadoluyakasikadin.com kadikoykadin.com atasehirkadin.com umraniyekadin.com bostancikadin.com maltepekadin.com pendikkadin.com kurtkoykadin.com kartalkadin.com Hacklink şişli escort bursa escort bursa escort görükle escort bursa escort bursa escort bursa escort bursa escort